piątek, 22 czerwca 2018

7. Zabierz mnie do nocy, podczas której Cie pokochalam.

Madryt, 21 Maja 2018.

- Sergio, po jaką cholerę się denerwujesz? - spytałam niewinnie spoglądając na mojego przyjaciela. - Jesteś kapitanem tej reprezentacji, przecież to pewne, że pojedziesz do Rosji.
- Powtarzam to od tygodnia. - rzuciła Pilar znad jakichś papierów. Obecnie przebywałam w ich domu, oczekując, aż trener Lopetegui ogłosi skład Hiszpanów na zbliżający się Mundial. Z tego też powodu, Sergio oszalał. Znowu. Siedział po turecku przed swoim ogromnym telewizorem i jak zaczarowany wpatrywał się w sylwetkę trenera. Obok niego, po obydwóch stronach i w takich samych pozycjach, znajdowali się Nano i Marco. Młodszy z braci niczego nie rozumiał, ale w skupieniu naśladował swojego tatusia.
- Shh! Zaczyna się! - syknął w naszą stronę. Pilar wywróciła oczami patrząc na mnie porozumiewawczo.
Trener powoli zaczął wyczytywać wszystkie nazwiska. Bardzo powoli! Brakowało jedynie fanfar pomiędzy jednym, a drugim piłkarzem. Bramkarze nie byli żadnym zaskoczeniem, jednak przy obrońcach wkradła się nerwowość. Oczywiście mam na myśli nerwy Sergio, który zaczął obgryzać paznokcie.
- Jej! Dani został ... ! - pisk mojej radości przerwał oburzony wzrok Ramosa. - ... powołany. - mruknęłam zakładając obrażona ręce na piersi.
- Sergio Ramos. - wyczytał Lopetegui.
- AAAAAAAA!!! - wrzasnął skacząc na równe nogi, po czym chwycił synów na ręce i zaczął z nimi skakać. - Tatuś jedzie na Mundial! Tatuś jedzie na Mundial!
- Wow, a to ci dopiero niespodzianka. Kompletnie się tego nie spodziewałam. - zironizowałam chwytając za pilota. Przez te okrzyki radości kompletnie nic nie słyszałam. - Nacho?  Czy on powiedział Nacho?! - zerwałam się z kanapy.
- Tak, powiedział Nacho. - Ramos wywrócił oczami, po czym dotarł do niego sens słów. - Nacho dostał powołanie!?
- Ojej ... - poczułam łzy wzruszenia napływające do moich oczu. Mój przyjaciel, mój braciszek, moja bratnia dusza ... nareszcie doceniony spełni swoje największe marzenie!
Razem z Sergio wpadliśmy sobie w ramiona. Nano z Marco skakali wokół nas z okrzykami radości. Jedynie Pilar odchyliła się na krześle i śmiała wniebogłosy.
- Dobra, spokój Ramos. - oderwałam się od niego. - Zaczyna wyczytywać pomocników. - usiadłam obok niego na tym nieszczęsnym dywanie.
- Saul ... - zamarłam na chwilę. Oczywiście ta pozycja nie była zaskoczeniem, jednak fakt, że pierwszy raz w życiu będziemy po tej samej stronie barykady był ... dziwny? Niecodzienny? Nienormalny?
- Isco. - tu przybiliśmy sobie z Sergio "piątki". Im więcej piłkarzy Realu Madryt, tym lepiej. Zaśmiałam się na widok chłopców, którzy również wystawili swoje łapki. - Asensio ...
- Fuck Yeah! - wrzasnął Ramos.
- Sergio! - oburzyłyśmy się razem z Pilar.
- Fuck Yeah ... Fuck Yeah ... Fuck Yeah ... - zaczął powtarzać Marco pod nosem.
- Śpisz dzisiaj na kanapie! - miałam ochotę gwizdnąć przeciągle na słowa Pilar, ale wolałam jej nie prowokować. - I masz mu wytłumaczyć, że to brzydkie słowo. - Ramos zasalutował. Aha, już to widzę.
- Lucas Vazquez. - tu zdążyłam zamknąć mu usta. Nieokiełznana radość mogła być jeszcze większa, ponieważ Lucas był jego przyjacielem.
Po zakończeniu, oficjalnie pogratulowałam Sergio, po czym razem z Pilar udałam się do kuchni. Usiadłam wygodnie na krześle barowym i chwyciłam do ręki banana. Jedząc, uważnie obserwowałam z jaką swobodą przygotowuje mleko dla Alejandro.
- Powiesz mi wreszcie, jak było na randce? - spytałam uśmiechając się pod nosem. - Wcześniej nie było okazji, a skoro moi panowie wyszli do ogrodu, nikt nam nie przeszkodzi.
- Po pierwsze, to nie była randka. - podkreśliłam, jednak Rubio prychnęła na moje słowa. - A po drugie, było bardzo miło. Roberto jest bardzo interesującą osobą, mamy wiele wspólnych tematów. Po za tym, zaprosiłam go na kawę do mojej kawiarni i również było miło.
- No, no. - usiadła na przeciwko mnie. - Czyli złość na Alexa Ci już przeszła? Załatwił Ci idealnego faceta.
- Nikt nie jest idealny. - westchnęłam.
- Szczegóły. - machnęła dłonią. - Kiedy następna randka? To jest, spotkanie?
- Roberto musiał wrócić do Cadiz, ale obiecał, że wpadnie do stolicy jak najszybciej. - uśmiechnęłam się przegryzając dolną wargę. - Nie patrz na mnie tak, jakby do czegoś doszło!
- Nie patrzę tak! - zaśmiała się. - Doskonale wiem jakie są Twoje zasady. - spuściłam głowę na te słowa. - Leire, nie chciałam ...
- Wiem. - szepnęłam przełykając ciężko ślinę. - Jest jeszcze coś. W restauracji, w której jedliśmy kolację, pojawił się Saul ze swoją dziewczyną.
- Słucham? Chyba żartujesz!
- Chciałabym. Myślałam ... myślałam, że to wszystko jest już za mną. Ale wystarczyło żeby się pojawił, żeby na mnie spojrzał ... - schowałam twarz w swoje dłonie.
- Leire. - usiadła obok mnie i mocno objęła. - Skarbie, wydaje mi się, że to przez to, że nie wyjaśniliście sobie wszystkiego.
- My nic sobie nie wyjaśniliśmy. - pociągnęłam niespodziewanie nosem. - I ten wzrok Yaizy. Jakby wszystko wiedziała ... a przecież to jest niemożliwe. Nie wierzę, że przyznał się jej do wszystkiego.
- Leire, obydwie wiemy, kto jest odpowiedzialny za ...
- To była moja decyzja. - przerwałam jej.
- Pod presją.
- Niech Saul myśli, że to ja wszystko zniszczyłam. O ile cokolwiek, kiedykolwiek było do zniszczenia ...

*

Madryt, 28 Lipca 2013.

Urodziny brata Cristiny. Niby nic, a jednak. Blondynka zajmowała się całą organizacją, więc zaproszenie wpadło w moje ręce. Nie mogłam nawet odmówić. Na nic zdały się moje wymówki, że dopiero co wróciłam z rodzinnych wakacji z Tajlandii i jestem wykończona. Cała zgraja, czyli Alex, Nacho, Cristina i Maria, kazała mi być gotową na 20:00.
Tak więc "za pięć" siedziałam na oparciu kanapy i znudzona wpatrywałam się w ekran telewizora. Raquel oglądała jakiś pokaz mody z chińskim, bądź innym azjatyckim, komentarzem. Nudy!
- Wybierasz się gdzieś? - do moich uszu doszło pytanie zadaje przez Emilio. Nawet nie zauważyłam jak zszedł do salonu. Nie odpowiedziałam, a jedynie patrzyłam na niego jak na kretyna. Od kiedy go to interesuje? - Nie za krótka sukienka?
- Raczej za długa. - parsknęła Raquel.
- Jest w sam raz! - oburzyłam się. Stanęłam przed lustrem i zeskanowałam swój wygląd. Zwiewna, biała sukienka przed kolano podkreślała moją świeżą opaleniznę. Na stopach miałam złote sandałki, a włosy rozpuściłam, lekko je podkręcając.
- Wyglądasz pięknie. - odwróciłam się w stronę taty, który stał w progu salonu i uśmiechał się w moją stronę. Odwzajemniłam gest, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Zrobił się harmider przed domem, więc obstawiam iż bracia Fernandez już przybyli.
- Nie czekajcie na mnie! - krzyknęłam łapiąc w biegu torebkę. Z impetem otworzyłam drzwi, w tym samym momencie gdy Nacho chciał nacisnąć na dzwonek. - Gotowa!
Do domu, w którym miało odbyć się przyjęcie, pojechaliśmy taksówką. Okazało się, że zaprzyjaźniony wujek Cristiny udostępnił im swój dom. Samobójca, czy co?
W środku było sporo ludzi. To nie było przyjęcie, to była impreza! Śmieszne, ale solenizanta nawet nie miałam szansy poznać, o złożeniu życzeń nie wspominając, bo co chwilę był w innym miejscu. Machnęłam na to ręką, w końcu i tak go nie znałam.
Usiedliśmy w swoim gronie na kanapie, popijając drinki przyniesione przez niezawodnego Alexa. Każde opowiadało o swoich wakacjach, planach na najbliższe dni oraz o kompletnych błahostkach. Dopiero teraz do mnie dotarło, jak bardzo tęskniłam za nimi przez ostatni miesiąc!
- Kolejni goście! - zawołała Cristina wstając ciężko ze swojego miejsca. Zaczęłam jej współczuć. Cała ta impreza była na jej głowie, a brat? Chodził swoimi ścieżkami i miał gdzieś własnych gości.
- Co powiecie na kolejnego drinka? - spytał Alex.
- Ty nie szalej. - pogroził mu Nacho. - Wszyscy wiemy jaką słabą masz głowę.
- Ja na razie spasuje. - podniosłam szklankę, na której dnie znajdował się łyk bądź dwa kolorowego drinka. Maria także odmówiła, więc zostałyśmy na chwilę same na kanapie.
- Rzadko kiedy mam szansę wyjść gdzieś z Nacho. - uśmiechnęła się spoglądając na niego. - Albo mecz, albo trening ... to źle że jestem zazdrosna o to, co robi?
- Oczywiście, że nie. To tylko oznacza, że go kochasz i chciałabyś go mieć cały czas przy sobie. Moja mama twierdzi, że dzięki takiemu życiu, nie pozabijali się jeszcze z tatą. - zaśmiałam się na wspomnienie przekomarzań rodziców. - A prawda jest taka, że za każdym razem, gdy wyjeżdżał na dłużej, nie mogła sobie znaleźć miejsca, a w jej oczach zawsze było to samo ... tęsknota. Aż dziwne, że jest nas tylko czwórka. - dodałam rozbawiając tym Marię.
- No, powiedziałam Javierowi do słuchu. Zresztą Saul zawsze miał na niego zbawienny wpływ. - obok mnie z impetem usiadła Cristina. Otworzyłam usta, aby o coś zapytać, ale na wiadomość o obecności Nigueza, opanowała mnie panika. Machinalnie odwróciłam głowę.
- Faceci. - prychnęła Maria.
- Jestem w szoku, że Saul w ogóle przyszedł. Myślałam że nasze relacje się ochłodziły z powodu Alexa, ale jak widać był zajęty czymś innym. A raczej kimś. - zaśmiała się, a ja spuściłam wzrok.
Na drugim krańcu salonu stał roześmiany Saul Niguez trzymając za rękę śliczną brunetkę. Uczucie zazdrości do tej pory było dla mi obce, ale gdy już się pojawiło, to z podwójną siłą. Machinalnie podniosłam się z kanapy i podeszłam do stolika z alkoholami, gdzie urzędowali bracia Fernandez.
- Jednak chcę jeszcze jednego. - rzuciłam zakładając ręce na piersi. - Tylko mocniejszego. - Nacho zmierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem, a Alex uniósł rozbawiony brwi ku górze. - Mówię po katalońsku?
- Wypluj to! - wysyczeli obydwaj.
Na kanapę wróciłam z satysfakcjonującą ilością alkoholu w mojej szklance. Dopiero po chwili zorientowałam się, że pojawiła się nowa osoba. Nieznana mi ruda dziewczyna przekazywała Cristinie i Marii informacje o dziewczynie Saula.
- ... pojechała razem z nim i jego braćmi na wakacje. Po tygodniu bycia razem! Podobno jego rodzice są nią zachwyceni ...
- Mdli mnie. - mruknęłam pod nosem, ale na szczęście, nikt tego nie usłyszał. Wypiłam duszkiem zawartość szklanki, po czym opuściłam towarzystwo. Musiałam natychmiast się przewietrzyć. Pchnęłam więc drzwi na taras, przechodząc przez nie. Przyjemne, chłodne powietrze omiotło moje nagie ramiona. Potarłam je opierając się o balustradę. Nic tu po mnie, powinnam wrócić do domu.
- ... poczekaj, tu jest zbyt głośno ... - zadrżałam słysząc ten głos. Saul wszedł na taras prawdopodobnie rozmawiając z kimś przez telefon. - Tak, tak, widzimy się jutro. Do zobaczenia. - zapadła cisza. Miałam nadzieję że odejdzie, ale cały czas wyczuwałam jego obecność kilka kroków za sobą. Nie wytrzymałam. Odwróciłam się. Wpatrywał się we mnie intensywnym spojrzeniem. - Leire ...
- Saul. - wychrypiałam.
Pomiędzy nami zapadła cisza, co było irytujące i męczące. Żadne z nas nie wiedziało, co powiedzieć. Powoli zaczęłam tęsknić za naszymi kłótniami ... przynajmniej były one szczere. I pełne emocji.
Przez okno dostrzegłam jego dziewczynę, która rozglądała się niepewnie wokół. Szukała go. Ruszyłam pewnym krokiem w stronę wyjścia z tarasu, jednak gdy przechodziłam obok niego, chwycił mój nadgarstek. O dziwo ten uścisk nie był żelazny ... był subtelny, delikatny. A mimo to sparaliżował i zatrzymał moje ciało.
- Puść mnie. - szepnęłam.
- Chciałem Ci coś wyjaśnić ...
- Wyjaśnić? - uniosłam głowę patrząc na jego twarz. - Spokojnie, nic nikomu nie powiem. Nie jestem Tobą. - syknęłam.
W moim domu, pamiętna majowa noc, była tematem tabu. Emilio, o dziwo, nie odezwał się nawet słowem. Stał się jednak podejrzliwy. A tato? Nie pytał, nie naciskał. Znał mnie doskonale. Wiedział, że jeśli będę chciała, sama mu wszystko opowiem.
- To nie o to chodzi. - westchnął ciężko. - To, że Twój brat mnie sprowokował, nie jest żadną wymówką. Ale ... żałuję tamtych słów.
- Czego jeszcze żałujesz? - spytałam patrząc mu w oczy. Uchylił usta, lecz po chwili je zamknął. Milczał. - To wszystko? Nasze spotkania nigdy nie kończą się pokojowo.
- Tak, nie będę Ci zabierał czasu. - mruknął puszczając mój nadgarstek. Zrobiłam krok do tyłu, wracając pod balustradę. Potrzebowałam jeszcze kilka chwil wytchnienia w ciszy. Saul więcej nie odezwał się ani słowem, ale stał przez chwilę w tym samym miejscu. I chociaż chciałam znów spojrzeć na jego twarz, moja silna wola zwyciężyła. Dźwięk zamykających drzwi był jak nóż wbity w serce.
-  Zabierz mnie do nocy, podczas której Cię pokochałam. - wyszeptałam czując jak mój podbródek zaczyna drżeć. Musiałam o nim zapomnieć. Musiałam. Nie chciałam tego cholernego złamanego serca!
Dźwięk wiadomości mnie otrzeźwił. Nacho pisał o totalnym zgonie Alexa oraz o szybkim przetransportowaniu go do domu. Prosił, abym wróciła taksówką.
Otarłam łzę płynącą po moim policzku, po czym wróciłam do środka. Widok dziewczyny wtulającej się w ramiona Saula, był jak pchnięcie mnie do bram piekieł. Podeszłam do stolika z alkoholami chwytając za piwo. Zapach chmielu zawsze mnie odrzucał, lecz dzisiaj było mi wszystko jedno.
Po chwili podszedł do mnie nieznajomy chłopak i zaprosił do tańca. Bez problemu się zgodziłam. Wirowałam w jego ramionach w rytmie zmysłowej latynoskiej muzyki. Tego właśnie potrzebowałam. Wyszaleć się! Zapomnieć, skupić na czymś innym.
Zaproponował drinka, potem następnego. Jego ręce w tańcu były co raz śmielsze. A mi to nie przeszkadzało ... powoli traciłam kontakt z rzeczywistością. Zresztą, pojawiły się pierwsze omamy, bo wydawało mi się, że mój towarzysz z kimś się szamotał. Wrócił jednak po chwili z kolejnym drinkiem.
Poczułam że muszę do łazienki, więc udałam się na górę w jej poszukiwaniu. Na szczęście, dość szybko ją zlokalizowałam. Postanowiłam spasować, ponieważ zawroty głowy zaczęły być irytujące. Wyszłam na mały korytarz odbijając się od ścian. Świat wokół mnie wirował, oczy również płatały figla. Czułam się jak po zejściu z kolejki górskiej.
- Tu jesteś. - usłyszałam jak przez mgłę.
- Miałeś na mnie czekać na dole. - wywróciłam rozbawiona oczami. - Chcę ... jeszcze trochę potańczyć ... a potem ...
- Nie ma mowy, nie będzie żadnego tańca. - mruknął. Zamrugałam powiekami próbując ogarnąć co się wokół mnie działo. - Nie wrócisz na dół. - jego dłoń zaczęła pieścić mój policzek. Uśmiechnęłam się zagryzając dolną wargę.
- Ale ... - wyjąkałam, ale nie dane mi było skończyć. Pocałunek, który mi podarował, spowodował ugięcie się moich kolan. Chwycił mnie pewnie w pasie i przytrzymał. W tym momencie wybuchłam. Gorąc opanował moje ciało, a jedyne co mogłam, to odwzajemniać z wielkim zaangażowaniem pocałunki.
Usłyszałam dźwięk przekręcającego się klucza w drzwiach. Byliśmy w jakimś pomieszczeniu. Jego ręce wędrowały po moim ciele doprowadzając mnie do szaleństwa. Jedyne czego chciałam, to żeby zdjął ze mnie tą nagle niewygodną sukienkę.
Wbiłam dłoń w jego włosy gdy zaczął scałowywać i podgryzać moją skórę na szyi. Przymknęłam powieki wyobrażając sobie, że jest to ... że jest nim ...
- Saul. - westchnęłam cicho. Chłopak przez chwilę jakby zamarł, jednak po chwili chwycił mnie pewnie i rzucił na łóżko.
Potem wszystko stało się szybko. Niczym klatki filmowe poszczególne rzeczy przelatywały przez moją głowę. Pozbycie się sukienki, później bielizny, naga męska klata przed moimi oczami, męskie dłonie na moim ciele, chwilowy ból, a potem ... zatraciłam się w tej nieoczekiwanej przyjemności, chcąc choć na krótką chwile zapomnieć o złamanym sercu.

Kilka sekund szczęścia i zapomnienia, które następnego dnia miały doprowadzić do katastrofy.

***


Chciałam coś napisać, ale nie wiem co haha. Boję się waszej reakcji, chociaż chciałam podkreślić, że jeśli czyhacie na moje życie pod tym rozdziałem, to pamiętajcie, że tylko ja mogę stworzyć kolejne części ... także, ten tego :) #GrzecznaJa

Nie wiem kiedy następny ... prawdopodobnie niespodziewanie :)

PS. Małe Ramoski będą jednymi z najważniejszych bohaterów, z czasem zrozumiecie dlaczego.

(zjebałeś Niguez)


7 komentarzy:

  1. Zacznę od Sergio i jego oczekiwania na powołanie. 😁😂 Te emocje, jakie temu towarzyszyły i późniejsza radość z otrzymania "biletu" na Mundial.
    Hahaha normalnie, jak dziecko. <3
    Przy okazji, naraził się Pilar...
    Ucząc swojego syna, niezbyt cenzuralnego słowa. 😄
    Nauczył się tego chyba od Alexa.
    Oni są naprawdę niemożliwi.
    Noc na niewygodnej kanapie, czeka! 😀😂🤣
    Ogólnie Pilar i Ramos, to wyjatkowo pozytywne postacie i świetni przyjaciele dla naszej głównej bohaterki.
    Dziewczyna ma naprawdę szczęście, że ma obok siebie takie osoby, na które zawsze może liczyć.
    W dodatku, którzy doskonale ją znają i potrafią świetnie odczytywać jej emocje.
    Leire choć stara się żyć tym, co tu i teraz. Nadal nie pogodziła się z przeszłością. Wystarczy choćby wspomnienie o Saulu, a wszystko do niej wraca.
    Ta krótka rozmowa z Rubio, uchyliła kolejny rąbek tajemnicy, odnośnie poprzednich lat.
    Wygląda na to, że zakończenie relacji z Saulem to była jej decyzja. Ale nie dobrowolna. Ktoś ją do tego zmusił.
    Zaczynam powoli, mieć jakieś podejrzenia, co do tego wszystkiego. Jednak poczekam, aż wszystko się wyjaśni.
    Znajomość z Roberto, coraz bardziej postępuje. Niby to nie jest nic wielkiego, od zwykłe przyjacielskie spotkania, ale zobaczymy jak to dalej się potoczy.
    Mimo wszystko Roberto wydaje się być całkiem w porządku i coraz bardziej go lubię.
    Wspomnienie z urodzin brata Cristiny...
    Czegoś takiego w życiu bym się nie spodziewała. 😯
    Oj, Saul, Saul faktycznie sobie dziś nagrabiłeś. 😡
    Musiał przyjść z tą swoją dziewczyną i aż tak namieszać? Skąd on ją w ogóle wstrząsnął? W dodatku spędziła wspólne wakacje z jego rodziną???
    Naprawdę jestem w szoku...
    Po raz kolejny zaskakujesz.
    Wiedziałam, że to nie może skończyć się dobrze...
    Biedna Leire, musiała się fatalnie poczuć widząc Saula z inną. Może się oszukiwać, ale ona już zdążyła się zakochać. Na powstrzymanie tego uczucia, jest zwyczajnie za późno. Świadczy o tym, chociażby jej zazdrość oraz niestety te późniejsze wydarzenia.
    Saul, niby próbował przeprosić Leire za ostatnie starcie z Emilio i niesprawiedliwe słowa, które powiedział w jej kierunku. Ale coś słabo mu poszło.
    Jeszcze tylko pogorszył zaginioną sytuację. A wszystko potem, potoczyło się już samo.
    Ale tak samo, jak na niego jestem zła na Leire.
    Alkohol to najgorszy doradca w takich wypadkach. Straciła nad sobą kontrolę i stało się...
    Spędziła noc z przypadkowo poznanym facetem. 😵😓 Wyobrażając sobie na jego miejscu Nigueza.
    Jestem pewna, że rano będzie bardzo tego żałowała. Przecież to zupełnie nie w jej stylu...
    Że też Alex musiał upić się w trupa akurat tego wieczoru. Przez co i Nacho musiał wyjść przedwcześnie. Nie było nikogo, aby przypilnować Leire...
    Na razie odpuszczę sobie jeszcze, próbę morderstwa Twojej osoby. 🤣😁
    Poczekam z tym. Z nadzieją, że sytuacja się naprostuje. 😉 Choć końcówka, nie napawa optymizmem.
    Czekam na nastepny rodział z niecierpliwością. Życząc dużo weny. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam nie uważam, że Saul zrobił coś złego. Jego postępowanie wydaje mi się jakieś takie naturalne. Spodziewałam się, że przecież nie rzuci się na kolana i nie będzie przepraszał Leire za tamte słowa. Jego zachowanie było wręcz normalne, bo takie niedopowiedzenia zawsze są miedzy ludźmi bo nimi jesteśmy i nie czytamy sobie w myślach. Wiadomo, że to wszystko mega zraniło dziewczynę i w ogóle, ale to też nie może być bajka. Także ja po rozdziale jestem na TAK i czekam na ciąg dalszy, tylko dlaczego wydaje mi się, że gościem z którym przespała się Leire jest jednak Saul? XD
    Oj teraz będę znosić jajo czekając na ciąg dalszy i wyjaśnienia.
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówią, że nie powinno się trzymać kurczowo teraźniejszości. Źle też jest rozpamiętywać to, co wydarzyło się w przeszłości. A co z przyszłością? Zuzanna jest świetną dziennikarką o niesamowitej wrażliwości na ludzkie cierpienie. Dodatkowo potrafi zobaczyć przyszłość. Sama nie wie, jak to się dzieje, że wizje ludzkiego losu pojawiają się jej przed oczami. Czy tajemniczy Szczepan pomoże w powstrzymaniu tragicznego fatum, które ciąży nad bohaterką?

      Zapraszam :)
      https://znajac-przyszlosc.blogspot.com/

      Usuń
  3. Kurczę, przyznam, że nie jestem w stanie określić, co myślę o wydarzeniach w tym rozdziale. Targają mną sprzeczne emocje, ale coś postaram się napisać. Od razu zastrzegam, że niekoniecznie musi byc to konskruktywne i bardzo długie, bo piszę z telefonu.
    Zacznijmy może od Sergio i małych Ramosiątek. Już chyba kiedyś mówiłam, że uwielbiam dzieci w opowiadaniach, a tutaj kocham je jeszcze bardziej i strasznie się cieszę, że będzie ich jeszcze więcej. W kóńcu nie ma czegoś takiego jak maksymalny poziom słodkości, co nie?
    Sergio czekający na powołanie... No kocham po prostu. I te jego nerwy, obgryzanie paznokci. I myślę, że dzieci wydadzą mu nie trzymanie języka za zębami. W końcu od małego trzeba się uczyć od mistrza.
    Pilar jak zwykle nie ma łatwo z rodzinką. Podziwiam ją za cierpliwość. I dobrze, że jest ktoś kto trochę choć hamuje Ramosa, bo to jednak duże dziecko jest.
    Czyżby Leira myślała trochę poważniej o Robercie? Wydawał się być całkiem Okej, więc może coś z tego będzie.
    Leira nadal przeżywa spotkanie w restauracji. To tylko pokazuje, że Saul jest dla niej ważny, mimo tego, co stało się w przeszłości. Podświadomie czuję, że go potrzebuję, co jest zupełnie naturalne, w końcu ta dwójka jest sobie pisana. Pytanie tylko, czy będą wstanie odbudować kiedyś swoją relacje? W końcu Saul jest teraz w poważnym związku I chciałby w końcu ułożyć sobie życie.
    Kolejne wspomnienie wywołało u mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony Leira nadal żałuje tego, co stało się między nią, a Saulem. Chyba podświadomie chciałaby znów być dla niego ważna. Ale on powiedział trzy słowa za dużo, ona przesadziła z reakcją i ich relacja rozpadła się.
    Tylko, czy kobieta naprawdę musiała topić smutki w alkoholu? I jeszcze wylądowała w łóżku z obcym facetem. To na pewno nie jest zgodne z jej sumieniem i czuję, że skończy się źle. Poranek będzie dla Leiry naprawdę trudny.
    Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin
    Ps W wolnej chwili zapraszam na dziewiętnastkę u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :-) Nie jestem jeszcze na bieżąco z Twoim opowiadaniem, ale po tym rozdziale wiem już, że warto przeczytać je początku :-) Najbardziej podobał mi się fragment, jak Ramos czekał na ogłoszenie kadry na Mundial xd Tyle emocji wyrażał swoim zachowaniem, że normalnie w teatrze mógłby zagrać :-)Aż się śmiałam, jak czytałam ten fragment z nim :-) no i ta jego końcowa radość :-) czekam na next i życzę dużo weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę więcej, więcej i jeszcze więcej! Czekam. Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaha, hahahaha, hahahaha :D Sergio i jego oczekiwanie mnie powaliło :D Naprawdę się denerwował, że jako kapitan reprezentacji nie dostanie powołania? Młahaha, Ramos :D I małe Ramoski <3 Ich reakcja na reakcję taty też była powalająca <3 No, ale nie dziwię się wcale, w końcu geny :D I Nacho z powołaniem! Wszystko pięknie! <3
    Co ta Pilar ma z nimi wszystkimi :D Podziwiam! :D
    No i tak panie Sergio... Nie mówi się takich brzydkich słów przy dzieciach haha :D Teraz proszę oduczyć Marco :D Chociaż... Jakoś sobie wyobraziłam go teraz z Alejandrą i jej zajebistością hahaha :D Ach, ach! I Saul z powołaniem...
    Leire, jak widać spodobała się randka z Roberto, ale to późniejsze spotkanie z Saulem... Delikatnie mówiąc wytrąciło ją z równowagi.
    I w końcu dowiedzieliśmy się, co takiego zdarzyło się między nimi w przeszłości... Impreza, alkohol... Widok Saula z dziewczyną był dla Leire bolesny, czemu w ogóle się nie dziwię. Jego późniejsze zachowanie na balkonie też było jakieś takie... Inne? A później znów zobaczyła, jak dziewczyna Saula wtula się w jego ramię i postanowiła zaszaleć z alkoholem, co jak widać się udało. I to jak! Postanowiła utopić w nim smutki, no i tak... Stało się. Och ten Saul, och ta Leire... ^^ I cóż ja mam powiedzieć, napisać? Byli pod wpływem, ale emocje wzięły górę nad wszystkim. Nie powiem, że Leire wiedziała, co robi, ale Saul zdecydowanie tak. No i stało się...
    Ach, nie mogę się już doczekać poranka, a co za tym idzie następnego rozdziału. A skoro już nadrobiłam no to wiesz... Hihi :D
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń