poniedziałek, 25 czerwca 2018

8. To Saul Niguez, prawda?

Madryt, 29 Lipca 2013.

Irytujące promienie słoneczne drażniły moje powieki, które uchyliłam z trudem. Ból przeszył moją głowę. Wczorajszego wieczora zdecydowanie przesadziłam z alkoholem. Przyłożyłam dłoń do skroni i powoli rozejrzałam się po nieznajomym pomieszczeniu. Coś było zdecydowanie nie tak.
Wzrok zatrzymałam na nagich męskich plecach, ze śladami zadrapań. Wytrzeszczyłam szerzej oczy, czując napływ paniki. Co ja najlepszego zrobiłam? Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem kompletnie naga, okryta jedynie cienką pościelą. Gwałtownie usiadłam trzymając kurczowo materiał na piersiach.
Chłopak, który do tej pory siedział na łóżku tyłem do mnie, i ukrywał twarz w swoich dłoniach, odwrócił się słysząc moją "pobudkę". Wciągnęłam gwałtownie powietrze widząc jego twarz.
- Saul? - wyjąkałam.
- Leire, ja ... ja nie wiem jak to się stało. - przez kilka sekund od ujrzenia go, ogarnęła mnie ulga, lecz potem ... zobaczyłam w jego oczach jedynie ból i poczucie winy. Zdradził swoją dziewczynę ze mną. - Przepraszam Cię.
- Nic nie pamiętam. - szepnęłam spuszczając głowę.
- Nie chciałem Cię budzić, ale też nie chciałem zostawiać samej ... - przeczesał nerwowo włosy wstając. Chwycił do rąk koszulę i zaczął ją zakładać. Miotał się z zaciętą miną. Nie tak wyobrażałam sobie poranek po mojej pierwszej nocy z chłopakiem.
- Mógłbyś ... ? - spytałam niepewnie. Pokiwał głową odwracając się do mnie tyłem. Zsunęłam bose stopy na podłogę i zaczęłam zbierać swoje części garderoby. Przespałam się z Saulem Niguezem. Po alkoholu. Kompletnie pijana. Co za wstyd! Nie pamiętałam nic z nocy, oprócz kilku migawek. Zresztą, on trzeźwy też na pewno nie był.
Zawsze byłam odpowiedzialna, ostrożna ... no właśnie. Z hukiem z moich rąk wypadła torebka. Panika znów ogarnęła moje ciało. - Saul, czy my ... ? Ja ... ja nie biorę tabletek ... - chłopak zacisnął usta w wąską kreskę i pokręcił przecząco głowo. Nogi się pode mną ugięły, aż z wrażenia musiałam usiąść.
- Spokojnie, może nic się nie stało.
- Nic się nie stało? - parsknęłam. Poczułam łzy napływające do moich oczu. - Przespaliśmy się ze sobą! Na dodatek mogę być w ciąży! Dla Ciebie to nic?!
- Leire. - kucnął przede mną i chwycił moje dłonie w swoje. - To nie jest tylko Twój problem ...
- Problem? - zironizowałam.
- To nie tak miało zabrzmieć ...
- Daj mi spokój. - zerwałam się odpychając go. Próbował mnie zatrzymać, ale znów się wyrwałam. - Zostaw mnie! Jeśli nadal masz mnie głupio przepraszać i gadać o problemach, to lepiej żebyś nic nie mówił! - łzy spłynęły mi po policzkach. Trzasnęłam drzwiami i szybko zbiegłam schodami w dół. Nie gonił mnie, ale i tak chciałam jak najszybciej stąd wyjść.
Przed domem szloch zatrząsnął moim ciałem. Co ja najlepszego zrobiłam? Miałam zapomnieć, a wpakowałam się w jeszcze większe tarapaty z nim w roli głównej. Ten ból w jego oczach ... żałował nocy ze mną. A ja? Jedyne czego żałowałam to to, że nic nie pamiętałam.
Pół godziny później wślizgnęłam się do domu. Było dopiero po siódmej, więc miałam nadzieję, że wszyscy jeszcze śpią. Nie doceniłam jednak jednej osoby.
- Leire Sonio Butragueño Gonzalez. - usłyszałam głos ojca za sobą, gdy stawiałam pierwszy krok na schodach. - Wiedziałem że wrócisz późno, ale nie sądziłem że to będzie poranek następnego dnia.
- Przepraszam. - szepnęłam odwracając się powoli w jego stronę. Stał w progu kuchni z kubkiem kawy w ręce. - Musiałam ... przemyśleć kilka spraw. - skłamałam.
- Płakałaś? - przyjrzał mi się dokładnie. Nie było sensu zaprzeczać, bo rozmazany tusz do rzęs był dowodem na wszystko. - Jeśli ktoś Ci coś zrobił, to zabije gołymi rękoma.
- Tak, i zwołasz królewską gwardię w postaci Ramosa, Marcelo i Pepe. - wywróciłam oczami, ale po chwili tonęłam w jego objęciach. Jego perfumy zawsze mnie uspokajały. Czułam się wtedy bezpieczna.
- Wtedy to nie będzie co zbierać. - wymruczał całując moją głowę. Słaby uśmiech pojawił się na moich ustach. - Powiesz mi, co się stało, czy lepiej aby staruszek się nie interesował Twoim życiem?
- Po prostu źle ulokowałam swoje uczucia.
- Zakochałaś się w niewidomym chłopaku? - spytał, a ja spojrzałam zaskoczona na niego, nie bardzo rozumiejąc o czym mówi. - Skoro odrzucił taką dziewczynę jak Ty, to zdecydowanie ma problem z oczami.
- Jesteś nieobiektywny.
- A on ślepy, albo głupi. - wzruszył ramionami. - Albo ... tu chodzi o coś innego. - westchnął ciągnąc mnie do kuchni. Usiadłam na krześle barowym, a po chwili przed moimi oczami pojawiła się lemoniada. Tata zawsze ją serwował gdy któreś z nas nie miało humoru. - To Saul Niguez, prawda?
- Słucham? - prawie pisnęła zaskoczona.
- Widziałem Twoje łzy na parkingu, jego wzrok ... po za tym, Emilio o wszystkim mi powiedział. - usiadł obok mnie. Uchyliłam zaskoczona usta. Co za bezczelny zdrajca! - Saul ma prawo nienawidzić naszej rodziny. Do dzisiaj jest kolcem na moim sumieniu.
- Uwierzyłeś swojemu synowi.
- Tak, Saul to zrozumie gdy będzie miał swoje dzieci. - westchnął ciężko, a ja poczułam jak blednę na te słowa. Szybko spuściłam głowę. - Ale to nie usprawiedliwia tego, że został źle potraktowany. Teraz to odbija się na was.
- Nie ma nas. - obruszyłam się.
- Cóż ... skoro tak twierdzisz. - uśmiechnął się pod nosem. - Kiedy się poznaliście?
- Rok temu. Powiedzmy, że uratował mnie przed natrętnym adoratorem.
- Leire, chcę żebyś coś wiedziała. - chwycił mnie za rękę. - Ty i twoje rodzeństwo jesteście dla mnie najważniejsi. Jedyne co dla was chce, to szczęścia. Dlatego kieruj się zawsze swoimi uczuciami, a nie opinią innych. Szczególnie Emilio. - pacnął mnie palcem w nos.
- W tym przypadku te uczucia doprowadziły mnie donikąd. A raczej do widoku Saula z inną dziewczyną.
- Czyli to o to chodzi. - pokiwał głową. Oh, żeby tylko to było problemem ... - Leire, przeanalizuj zachowanie Saula, jego wzrok, po czym zadaj sobie pytanie.
Czy na pewno jesteś mu obojętna?

Późnym popołudniem leżałam na łóżku kreśląc esy floresy w moim tajnym dzienniku. Przez cały dzisiejszy dzień, nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. Sama doprowadzałam się do szaleństwa! Prawdopodobieństwo naszej wpadki była przeogromna, a ja byłam przerażona tą myślą. Bycie samotną matką w wieku dwudziestu lat? Bałam się tego. Ale sama byłam sobie winna. Zamiast wrócić do domu, wolałam upijać się prawie do nieprzytomności. Byłam żałosna. 
Do tego jego wzrok ... pełen bólu i wyrzutów sumienia. To był najgorszy widok jaki dotychczas ujrzałam w swoim życiu. 


Nie zachowuj się tak dziwnie, twardy jak skała, skoro pokazałam ci kawałki skóry, których światło słoneczne nawet nie dotyka. 
I mnóstwo pieprzyków o których sama nie miałam pojęcia. Pokazałam ci moją głupią słabość, moją piętę achillesową, moją ...


Dźwięk telefonu oderwał mnie od pisania. Przekręciłam głowę w jego stronę, po czym chwyciłam w dłonie. Nieznajomy numer. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Słucham?
- Proszę ... nie rozłączaj się. - usłyszałam po drugiej stronie głos Saula. Z wrażenia aż usiadłam.
- Skąd masz mój numer?
- Cristina. - odpowiedział. Uchyliłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. - Nie mogłem przyjść do Twojego domu, wiesz dlaczego.
- Dlaczego w ogóle miałbyś się ze mną kontaktować?
- Leire, proszę Cię. - westchnął. - Rano, to nie powinno tak wyglądać. Spanikowałem, gdy się obudziłem. Bałem się że ... że zrobiłem Ci krzywdę. Nie zasłużyłaś na to żeby ... to powinno inaczej wyglądać ...
- Jak to nie? Przespałam się z zajętym chłopakiem. - szepnęłam. Podbródek zaczął mi się niebezpiecznie trząść.
- Raczej z kompletnym idiotą. - prychnął. - Gdybym ... gdybym nie był tak uparty i schował dumę do kieszeni, to nie skrzywdziłbym żadnej z was. Przepraszam, choć wiem że to za mało ... 
- Prosiłam Cię rano, żebyś mnie nie przepraszał.
- Zasługujesz na o wiele więcej.
- To wszystko? - poczułam jak łzy powoli spływają mi po policzkach. - Jeśli o mnie chodzi, nie miej wyrzutów sumienia. Obiecuję, że zachowam to dla siebie i postaram się ...
- Nie. - przerwał mi gwałtownie. - Spotkaj się ze mną. Zaraz.
- Słucham? - wydukałam.
- Będę na Ciebie czekał w parku, na ławce gdzie ratowałaś mój krwawiący nos. - mimowolnie uśmiechnęłam się na tamto wspomnienie. - Cholera jasna ... Leire, jeśli cokolwiek to dla Ciebie znaczyło, przyjdź. Wyjaśnijmy sobie to raz na zawsze, w cztery oczy. Postanowimy co dalej. Jednak jeśli nie ... - tu przerwał. Zapadła pomiędzy nami cisza. - Zrozumiem. I postaram się trzymać od Ciebie z daleka. Przestaniemy dla siebie istnieć. - rozłączył się.
Jeszcze przez chwile trzymałam telefon przy uchu. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy chciałam go widzieć? Mógł łamać moje serce tysiąc razy na dzień, ale nadal biło na jego widok. Na dźwięk jego głosu. Dlaczego miłość musi być aż tak beznadziejna?
Wyjaśnić wszystko? Potrzebowaliśmy tego od jakiegoś czasu. Miałam już dość niedomówień, bezpodstawnej walki i fałszywej nienawiści. A co jeśli tata miał rację? Co jeśli nigdy nie byłam mu obojętna? Nigdy nie dowiem się tego siedząc we własnym pokoju.
Zerwałam się nagle z łóżka i wręcz w biegu zakładałam trampki na swoje stopy. Nawet nie oznajmiłam rodzicom, że wychodzę. Zresztą. Trzask drzwi wejściowych powinien być dla nich wskazówką.
Kwadrans później byłam przed bramą parku. Jednak nie przekroczyłam jej. Przerwał mi w tym głos nawołujący moje imię. Zaskoczona odwróciłam się do tyłu i stanęłam twarzą w twarz ze starszym, znajomym mi mężczyzną. Boria Niguez. Ojciec Saula.
- Czyli jednak przyszłaś.
- Słucham?
- Przez przypadek usłyszałem rozmowę Saula z Tobą. Gdy padło Twoje imię, zrozumiałem kim była dziewczyna, którą mój najmłodszy syn całował pod moim domem. Córka Emilio. - patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
- Ja nadal nie rozumiem ...
- Obydwoje doskonale wiemy, o ile na prawdę zależy Ci na moim synu, że powinnaś nie wchodzić do tego parku. - uchyliłam w szoku usta. Rozumiałam niechęć pana Nigueza do mojej osoby, ale czy aby nie przekroczył pewnej granicy? - Mącisz mu w głowie.
- Jeśli sądzi pan, że nie traktuje go poważnie ...
- Leire, posłuchaj. To mój syn i chce dla niego jak najlepiej. Twoja rodzina wystarczająco go zraniła. Tak na prawdę żadne z was nie wie, przez co przeszedł. Jednak jest silny i z tego wyszedł. I wtedy pojawiłaś się Ty. Jego kłótnia z Twoim bratem nie dała Ci do myślenia? Myślisz że nagle wszystko będzie piękne?
- Życie to nie tylko football.
- A jednak obydwoje wychowaliście się w tym świecie. - tu miał niestety rację. Wszystko wokół tego się kręciło. - Będziesz w stanie wspierać jego drużynę? Wspierać jego? Na stadionie Atletico, na którym nie będziesz mile widziana? Założyć jego koszulkę? - nie odpowiedziałam. Odpowiedź była oczywista. - Na początku może mu na tym nie zależeć, ale będzie tego potrzebował. W końcu nadejdzie taki dzień, w którym nie wytrzymacie tej presji i wybuchniecie. Zaczniecie się kłócić. On Ci powie, że Twój klub jest ważniejszy od niego, Ty będziesz chciała zaprzeczyć, ale w głębi duszy będziesz zawsze życzyć Atletico przegranej z Realem Madryt. Życzyć Saulowi przegranej. A ludzie? Córka Butragueño i piłkarz Atletico Madryt, ze śmierdzącą przeszłością wśród Madridistas. Doskonale wiesz do czego są zdolni. Jakie są media! Saul jest na początku kariery i potrzebuje tego luksusu jak spokój. Będąc z Tobą, będzie to niemożliwe.
- Więc dlaczego nie powiedział pan to jemu, tylko mi? Bo miałby inne zdanie na ten temat, prawda? Bo to ja mam wyjść na tą złą, która kopnie go w tyłek? Tego pan dla niego chce? Żebym go skrzywdziła?
- Doskonale wiesz, że on nadal jest z Yaizą. - spuściłam wzrok na swoje trampki. - Do dzisiejszego dnia był szczęśliwy, a teraz gryzą go wyrzuty sumienia. Myślisz, że byłby z nią dla kaprysu? Że nic do niej nie czuje? Nie, nie mój syn. Ją też chcesz unieszczęśliwić dla własnego kaprysu?
- Kaprysu? - prychnęłam oburzona. - Co ja panu takiego zrobiłam, że nawet przez chwile nie pomyślał pan o mnie? O moich uczuciach? Mój tata nigdy ...
- Twój ojciec ma wyrzuty sumienia związane ze mną i Saulem. Chce zbawić świat. Myśli, że zgadzając się na Twoją relację z moim synem, naprawi przeszłość.
- Mówi pan tak, bo go nienawidzi.
- Moja rodzina wystarczająco dużo wycierpiała przez Twoją. A moja żona? - zaśmiał się nerwowo. - Gdyby tylko wiedziała, że znacie się z Saulem i że ... że macie ze sobą coś wspólnego za plecami Yaizy. Nie tak go wychowała! Wiesz co powiedziała, gdy zobaczyła łzy w oczach Saula, które spowodował Twój brat? - syknął. - Że Twoja rodzina jest naszym największym przekleństwem. A teraz pojawiasz się Ty i mącisz mu w głowie!
- To nie była moja wina ... - szepnęłam czując napływające łzy i ból spowodowany jego słowami.
- Ale gdy wybierze Ciebie, będzie cierpiał. Chcesz tego?
- Nie.
- Więc wiesz co zrobić. - rzucił, po czym zostawił mnie samą przed bramą. Obserwowałam jak wsiada do samochodu, a następnie odjeżdża.

" ... gdy wybierze Ciebie, będzie cierpiał ... "
" ... przyjdź ..."
" ... Leire, jeśli cokolwiek to dla Ciebie znaczyło ..."
" ... przyjdź ..."
" ... postaram się trzymać od Ciebie z daleka ..."
" ... przyjdź ..."
" ... przestaniemy dla siebie istnieć ...
" ... przyjdź ..."
" ... gdy wybierze Ciebie, będzie cierpiał ... "

Rzuciłam się biegiem przed siebie. Z dala od tego parku. Z dala od Saula. Dla jego dobra.

Saul, jedynie Bóg wie, ile kosztowało mnie zostawić Ciebie.

***




Zaskoczone? Chciałam to wszystko opisać tak, abyście nie domyśliły się, że to z Saulem przespała się Leire, ale ... tak do końca chyba mi się to nie udało :) Natola, dzisiaj stwierdziłam że przewidujesz przyszłość jak Twoja bohaterka haha. Przed Tobą nie ma tajemnic :D

Nie będę się za bardzo rozpisywała ... wkraczamy pełną parą w teraźniejszość. Kolejny rozdział będzie bardzo ważny, dowiecie się między innymi jak Saul widział całą tą sytuację. Kim była dla niego Leire? Kim jest teraz? Co chciał wtedy zrobić? Odpowiedź w rozdziale 9!

6 komentarzy:

  1. Bang! Punt dla mnie :D, ale zaraz do tego wrócę, bo muszę poruszyć najważniejszą postać rozdziału...czyli...Tatę Leire!!! No mistrz <3 Uśmiałam się, jak zapytał, czy chłopak jest 'niewidomy' (chociaż chyba nie powinnam tego robić, bo śmianie się z niepełnosprawności...no, ale mnie rozśmieszyło). Widać, ze gość jest dobrym człowiekiem i dobro swoich dzieci stawia sobie jako priorytet :D
    Jasna cholera, teraz chciałam przejść do Saula, no ale nie da się, nie da się. Jak mam takie przeciwieństwo, czyli Ojca Saula, który definitywnie żyje nadal przeszłością, wszystko przeżywa i zrzuca swoją niechęć na syna. Jak tu żyć? Przecież to można jakiejś choroby psychicznej się nabawić. Jeszcze jego rozmowa z Leire, chyba tego nie udrę XD
    Szkoda, że dziewczyna zdecydowała się uwierzyć w słowa pana Niqueza :/ a miało być już tak pięknie...a ona jednak przegrała ten pojedynek na argumenty i zdecydowała postąpić się dla 'dobra Saula'. Szkoda tylko, że sama nie wiedziała, że to jednak nie dla dobra chłopaka, a dla zadowolenia jego ojca XD
    Ja to jestem pewna (jak ojciec Leire), że Saul coś do niej czuje! Nie widzę innej opcji i żałuję, że nie doszło do tego spotkania. Jak nie mam za bardzo wiele do powiedzenia o poranku, który wyszedł dosyć śmiesznie, bo Saul przepraszał za to co się słało XD Stało to się stało, czasu nie cofną, ale powinni pomyśleć nad przyczyną. Dlaczego się stało? Bo są dla siebie stworzeni i samych ich do siebie ciągnie (pomińmy alkohol xd). Ale rozmowa telefoniczna, to było coś! Dużo emocji i wyobrażałam sobie takiego zdeterminowanego i trochę przestraszonego Saula, jak prosi Leire, że przyszła.
    A ona nie przyszła...I stało się najgorsze!
    Aj Boże, gdzie byłeś jak pojawił się ojciec Saula?
    Pozdrawiam cieplutko,
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku, musiałam pozbierać szczękę z podłogi. Akurat ja się nabrałam i w życiu bym nie pomyślała, że Leire spędziła tamtą noc z Saulem. 🙈
    Ale przynajmniej miałam niespodziankę... Teraz znamy już prawie całą przeszłość bohaterów i wydarzenia, które doprowadziły do tego, że właściwie dla siebie nie istnieją.
    Splot niefortunnych wydarzeń i przeszłość ich rodzin, okazały się silniejsze niż uczucia, jakie do siebie żywiły, bo jestem pewna, że dla Saula Leire także nie była obojętna.
    Poranek musiał być dla obydwojga bardzo ciężki i szokujący.
    Wyrzuty sumienia z powodu jego zdrady, niewiele pamiętająca Leire, strach przed możliwymi konsekwencjami oraz wzajemne niedomówienia. Wszystko mieszało się ze sobą, przez co wyglądało to tak jak wyglądało.
    Leire poczuła się zraniona i uważała, że Saul żałuje tego, co się wydarzyło... A chyba nie do końca tak było, skoro mieli się spotkać i wszystko sobie wyjaśnić.
    Brawa dla jej taty. Naprawdę świetnie się sprawdza w roli rodzica.
    Doskonale zna swoje dzieci i robi wszystko, aby były one szczęśliwe. Jest naprawdę dobrym człowiekiem.
    Byłam pewna podziwu, że z taką łatwością zaakceptował jej uczucia do Saula. Właśnie tak powinien postąpić kochający rodzic. Odrzucić przeszłość i nie mieszać do niej swoich dzieci. Oni nie powinni ponosić konsekwencji dawnych waśni, czy błędnych decyzji.
    Szkoda tylko, że nie wszyscy potrafią to zrozumieć.
    Mogło być tak pięknie... Gdyby tylko doszło do tego spotkania.
    Prawdopodobnie do szczęścia Leire i Saula zabrakło bardzo niewiele.
    Gdyby jego ojciec się wtedy nie wtrącił. Teraz wszystko byłoby inaczej.
    Jestem w stanie zrozumieć, że martwił się o swojego syna i chciał dla niego, jak najlepiej. Ale na Boga. Leire miała rację, że football nie jest najważniejszy.
    Może nie byłoby im łatwo pogodzić tego, że wywodzą się z dwóch zwaśnionych rodzin i są oddani nienawidzącym się drużyną. Ale się kochali, a miłość potrafi pokonać i znieść bardzo wiele...
    To nie musiało się tak skończyć. Smutkiem, bólem i żalem.
    Niestety Pan Niguez, przekonał Leirę swoją całkiem zgrabną argumentacją. Podejrzewałam wcześniej, że to właśnie on mógł maczać palce w tym, że wszystko się skończyło, zanim tak naprawdę zaczęło. Przynajmniej w tej kwestii intuicja mnie nie zawiodła. 😉
    Namieszał jej w głowie, a ona wolała poświęcić swoje szczęście, aby tylko dać Saulowi szansę na spokojne i stabilne życie. Ale za jaką cenę?
    Poza tym miała wyrzuty sumienia wobec Yaizy, która była i pewnie nadal jest ulubienicą państwa Niguez.
    W końcu to z nią zdradził ją jej chłopak.
    Tak bardzo jej współczuję. Nie wyobrażam sobie, co ona musiała czuć, kiedy odchodziła z przed tego parku. 😫
    Choć nie zrobiła nic złego, to ona w oczach Saula zostanie tą, która wszystko zniszczyła. Mam nadzieję, że prawda kiedyś wyjdzie na jaw...
    Czekam z ogromną niecierpliwością na następny rozdział, aby poznać perspektywę Saula i stosunk do tamtych wydarzeń. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział przeczytałam już wczoraj, ale dopiero dzisiaj znalazłam sekundę, by go skomentować.
    Zacznijmy od tego, że jestem w totalnym szoku. W życiu nie przypuszczałabym, że Leira przespała się właśnie z Saulem. Jak przeczytałam, kim był tajemniczy kochanek, to zupełnie zgłupiałam. Owszem, obydwoje byli pijani, ale kurczę nie przypuszczałam, że wylądują w łóżku.
    Ale teraz przynajmniej mniej więcej wiemy, co stało się w przeszłości, co złamało serce obojga. To trudna i bolesna sytuacja, z której trudno będzie im wybrnąć. Choć na kilometr widać, że nawet teraz po tylu latach, nadal coś do siebie czują. Problem jest taki, że Leira nie chce wracać do przeszłości, a Saul żyje w pozornie szczęśliwym związku. Strasznie ciekawi mnie, jak to rozwiążą.
    Strasznie żałuję, że ojciec Saula musiał się w to wszystko wtrącić. Rozumiem, że jego rodzina wiele wycierpiała przez ojca Leiry ( a raczej jej brata), ale czy to powód by wchodzić w życie uczuciowe syna? Czy Niquez senior naprawdę myśli, że dziewczyna skrzywdzi jego syna? A argument z klubami? Według mnie to lekka przesada, w końcu miłość jest w stanie pokonać wszelkie podziały. A jak to niby wygląda w małżeństwach dwu – narodościowych. Choć inna sprawa, że może w Madrycie to poważniejszy rozdział…
    W każdym razie ojciec Saula nie powinien przychodzić do parku, a Leira nie powinna mu wierzyć, tylko na spokojnie porozmawiać z piłkarzem, wszystko wyjaśnić. Przecież on też to przeżywa, w końcu zdradził swoją dziewczynę.
    Bardzo podobała mi się za to postawa pana Butragueño. Widać, że kocha swoje dzieci i chce dla nich jak najlepiej. Żałuje też tego, co się stało w przeszłości, jak potraktował Saula i chciałby to w jakiś sposób naprawić. Myślę, że jego wsparcie bardzo przyda się Leirze w najtrudniejszych momentach.
    Tekst ze ślepym chłopakiem genialny. Nie mogłam opanować prychnięcia śmiechem.
    Cieszę się, że wracamy do teraźniejszości i już zacieram ręce przed kolejnymi rozdziałami.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale następnym razem obiecuję poprawę! :(
    Coś tak przeczuwałam, że Saul i Leire się ze sobą przespali. Oznacza to zdradzenie Yaizy... Nieładnie, Saul. Tak się nie robi. Chociaż z drugiej strony... Nic mi nigdy nie zrobiła, ale nie znoszę jej. To zapewne dlatego, że zajmuje miejsce, które powinna zająć Leire. Tak więc jakoś wcale nie współczuję Yaizie tego, co zrobił jej Saul. Byleby on był w końcu z Leire! A reszta to mnie nie obchodzi :P
    A co to się tutaj teraz odjaniepawliło? Już się cieszyłam, że on do niej dzwoni, prosi o spotkanie i jeszcze to "jeśli to coś dla ciebie znaczyło...", a tu nagle wyjeżdżasz mi z tym tatuśkiem od siedmiu boleści. No co za gościu. Nie ma o niczym pojęcia, a przychodzi sobie, mówi dziewczynie co ma robić i sobie odjeżdża. Przyjechał, namieszał w głowie i pojechał. No co za buc! Dlatego śmiało mogę powiedzieć, że go nie lubię. Nie lubię go!
    Natomiast bardzo polubiłam ojca Leire. Nie oceniał, nie krzyczał, nie zabraniał. Zrobił lemoniadkę, wysłuchał, przytulił i jeszcze dał dobrą radę. No skarb, a nie ojciec! Takiego to ze świecą szukać. Zapunktowałeś u mnie!
    Ciekawe jak odebrał to Saul. Powiedział, że jeśli nie przyjdzie to da jej spokój. A skoro ona uciekła z tego parku to... To koniec? Nie zgadzam się! Dlatego wyczekuję już następnego rozdziału, żeby dowiedzieć się, jak się to wszystko dalej potoczyło. I oczywiście czekam na więcej momentów Saula i Leire!
    Ostatnio tak często się tu pojawiają nowości, że aż nie nadążam z komentowaniem.
    Życzę dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bang! Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Saul ewidentnie chciał CZEGOŚ WIĘCEJ z Leire..
    Czekam na next :))

    OdpowiedzUsuń