sobota, 4 sierpnia 2018

22. Bo jestem unikatem?

Madryt, 7 lipca 2018.

- No dobrze, otwórz kopertę. - Saul podał mi biały prostokątny papier. Prawie pisnęłam z podekscytowania! Odkąd oznajmił, że porwie mnie na "koniec świata", nie chciał zdradzić nazwy owego tajemniczego miejsca. Niespodzianka niespodzianką, ale ja jestem niecierpliwa!
- Ale żeś to zakleił. - mruknęłam pod nosem, rozrywając papier, na co bezczelny zaczął się ze mnie śmiać, opierając nonszalancko o rączkę od walizki. Dodam jedynie, że staliśmy właśnie na środku lotniska. - Zanzibar? - wyszeptałam zaskoczona, po czym na niego spojrzałam.
- Wystarczający koniec świata? - uśmiechnął się.
- Ale, skąd ... skąd wiedziałeś? - wyjąkałam.
- Nie trudno było się domyślić, skoro zakładką w Twoim dzienniku była pocztówka z widokiem tego miejsca. - wzruszył ramionami. - Dodam, że w fatalnym stanie, więc stwierdziłem, że potrzebujesz nowej.
- Mam ją od dziecka. - mruknęłam wpatrując się jak zaczarowana w dwa bilety z napisem "Zanzibar". - Saul ... jeden dzień w tym miejscu kosztuje majątek.
- Przymknij się Butragueño. Po prostu rzuć mi się na szyję, powiedz jaki to jestem cudowny i że mnie kochasz, a potem pocałuj tak jak tylko Ty potrafisz. - wyszczerzył się, otwierając przede mną swoje ramiona. Wywróciłam rozbawiona oczami i wtuliłam się w jego tors.
- Jesteś cudowny. - wymruczałam, na co odchrząknął. - I oczywiście, że Cię kocham. Ale wiesz, że ten koniec świata mógł być też pod Madrytem?
- Zapomniałaś mnie pocałować. - zrobił ze swoich ust dzióbek.
- Wiesz Niguez, nawet gdybym Cię chciała skopiować, to drugi taki sam na pewno by nie wyszedł.
- Bo jestem unikatem?
- Dokładnie. - zaśmiałam się oplatając jego szyję rękoma, po czym stanęłam na palcach i ucałowałam jego usta. - To pocztówka od moich dziadków. Zjeździli razem pół świata. Nie wiem dlaczego to miejsce spodobało mi się najbardziej, ale zawsze marzyłam, aby tam pojechać.
- Cieszę się, że mogę spełnić to marzenie. - pogładził z czułością mój policzek.
- Saul, to nawet nie o to chodzi. - wzruszona zagryzłam dolną wargę. - To tylko zwykła, stara pocztówka, a Ty dostrzegłeś w niej coś więcej. Głupi, mały szczegół.
- Myślę, że znam Cię bardziej, niż sądzisz. - przytulił mnie do siebie i pocałował w skroń. - A teraz chodźmy, bo nam samolot odleci i nici z porwania!

***

Zanzibar, 8 lipca 2018.

Na miejsce dotarliśmy późnym wieczorem. Zmęczeni, ale szczęśliwi. Byłam przekonana, że Saul zarezerwował pokój w jednym z hoteli, ale ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, stanęłam przed drewnianym domkiem. A raczej uroczą chatką. I to na samej plaży! Nie miałam jednak siły, aby dobrze się rozejrzeć, ponieważ w ciuchach rzuciliśmy się na łóżko i błyskawicznie zasnęliśmy.
Rano obudziły mnie promienie słoneczne ... i cudowny widok na Ocean Indyjski. Saul zaproponował, abyśmy zamówili śniadanie, po którym mieliśmy udać się na plażę. Dlatego też, jakiś czas potem, stałam w samym stroju kąpielowym przed ogromnym lustrem w łazience i przyglądałam się swojemu ciału. To zabawne, ale jeszcze tydzień temu nie miałam oporu, aby spacerować w samym bikini przed chłopakami w Soczi, a teraz ... teraz krytycznym wzrokiem oceniałam samą siebie. Nigdy nie byłam super fit, ale też nie miałam zbędnych kilogramów. Ale mimo to, głupia myśl przemknęła mi przez głowę. "Yaiza jest od Ciebie szczuplejsza". Pomiędzy palce chwyciłam fałdkę na moim brzuchu ...
- Jeszcze chwila, a strzelę Cię po tyłku Butragueño. - usłyszałam za sobą głos Saula. Podskoczyłam przestraszona. Stał z założonymi rękoma, oparty o framugę drzwi, przyglądając się mi uważnie. - Szukasz tego, czego nie ma.
- Ale ... niby czego?
- Niedoskonałości? - uniósł rozbawiony brwi. - Stoję tu od minuty i obserwuje jak się krytykujesz w myślach. A wiesz do jakiego wniosku doszedłem? - zapytał, stając za mną i kładąc dłonie na moje biodra. - Potrzebujesz okulisty.
- Jestem tylko kobietą. - westchnęłam.
- Z idealnym kobiecym ciałem. - pocałował moje nagie ramię.
- Wychowałam się z baletnicą oraz prezenterką telewizyjną, która jak zwariowana liczy każdą kalorię i krytykuje każdego, za kęs czegoś niezdrowego. - wywróciłam oczami na wspomnienie sióstr.
- I co w związku z tym? - zmarszczył czoło, patrząc na moje odbicie w lustrze.
- Ugh, nie ważne. Idziemy? - odwróciłam się gwałtownie w jego stronę. Jednak Saul nie ruszył się z miejsca, a jedynie patrzył na mnie ze surową miną. - Oj, każda kobieta ma kompleksy, ok? Tego nie da się wyplewić z naszych głów.
- Jesteś szczupła i lekka jak piórka. - oburzył się. - Uwierz mi, ale wyrzeźbiony kaloryfer na kobiecym brzuchu wcale nie kręci facetów.
- Wcale nie chcę kaloryfera na brzuchu. - mruknęłam.
- I bardzo dobrze! - chwycił moje ciało na ręce i podrzucił, wywołując u mnie wybuch śmiechu. - W naszym związku to akurat moja działka. I zapamiętaj, że kogo jak kogo, ale mnie nie musisz się wstydzić. - dodał, po czym wyszedł ze mną na rękach z domku.
Dwie godziny później, po wygłupach w wodzie i na piasku, leżeliśmy w szerokim hamaku, popijając kolorowe napoje. W skupieniu słuchałam Saula, który opowiadał mi o swojej Akademii, którą założył wraz z braćmi.
- Dużo macie tych dzieciaków? - spytałam.
- Z każdym rokiem co raz więcej. - uśmiechnął się głaszcząc mnie po ramieniu. - Są na wyższym poziomie, niż ja w ich wieku.
- To oczywiste, skoro mają takich nauczycieli.
- To było miłe. - pocałował mnie w skroń. - Najważniejsze jest jednak to, aby dzieciaki cieszyły się tym, co robią. Pasja jest najważniejsza. Trzeba mieć do nich odpowiednie podejście.
- I oko na wszystko. - szepnęłam.
- Tak. - westchnął. - Nie lubię do tego wracać, ale ... dzięki temu stałem się silniejszy i bardziej zdeterminowany. Atlético dało mi szansę i ją wykorzystałem. Ten klub jest moim drugim domem.
- Dlatego podpisałeś tak długi kontrakt? - spojrzałam na niego uważnie. - Aż do 2026?
- Widzę, że jesteś na bieżąco. - zaśmiał się, na co wytknęłam mu bezczelnie język. - Nie miałem żadnych wątpliwości. Nie chcę grać w innym klubie.
- Nawet sobie tego nie wyobrażam. - wzruszyłam ramionami, po czym ułożyłam swoją głowę na jego torsie. - Saul? Nie chcę na razie ogłaszać naszego związku. - mruknęłam. - Nie chcę tego szumu.
- Boisz się reakcji ludzi?
- To bez znaczenia. Twoi fani i tak nie będą pałać do mnie sympatią.
- Nie chcę fanów, którzy nie szanują mojego życia prywatnego. - prychnął. - Ale dobrze, odczekamy jakiś czas. - pogładził mnie po policzku. - A ... Twoja rodzina? Twój ojciec?
- Moi rodzice w tym momencie zwiedzają Japonię. - westchnęłam. - Nie chciałam ich informować przez telefon, ale nie martw się. Kiedyś ojciec dał mi zielone światło.
- Wiedział?
- Domyślił się. - uśmiechnęłam się pod nosem. - Wiem, że nie pałasz do niego sympatią, ale ...
- Spokojnie. - przerwał mi. - Skoro nie ma nic przeciwko naszemu związkowi, to będę go szanować. W końcu gdyby nie on, to takie cudo nie chodziłoby po świecie i nie wtulałoby się w moje ramiona. - wyszczerzył się do mnie szeroko.

*

Spacerując wzdłuż plaży, dostrzegliśmy niesamowity budynek na Oceanie, kilka metrów od brzegu. Okazało się, że była to restauracja. Saul od razu oznajmił, że zabiera mnie tam na kolację. Dlatego też, wieczorem, stałam przed lustrem, kończąc swój delikatny makijaż. Nie wzięłam ze sobą żadnych eleganckim sukienek, zresztą i tak nie pasowałyby do tego klimatu. Spośród swoich ubrań wybrałam kwiecistą spódnicę z wysokim stanem oraz czarny crop top. Na stopy założyłam sandałki, a włosy lekko podkręciłam.
Wychodząc z łazienki, dostrzegłam zamyślonego Saula, wpatrującego się na widok za oknem. Biała koszula opinała lekko jego mięśnie, a kremowe spodnie idealnie wpasowywały się w całą jego "stylówkę". Odchrząknęłam znacząco. Nie musiałam długo czekać, aż się odwróci.
- Wyglądasz pięknie. - uśmiechnął się do mnie, po czym wyciągnął dłoń, którą uścisnęłam. Splótł swoje palce z moimi i ucałował z czułością. - Gotowa? - spytał, na co kiwnęłam jedynie głową.
Na brzegu chwycił mnie niespodziewanie na ręce, tłumacząc, że nie pozwoli, aby taka dama brnęła przez wodę na własnych nogach. Zaśmiałam się na te słowa, ale oplotłam jego szyję rękoma.
Widok, który zastaliśmy w środku, zaskoczył nas po raz kolejny. Może i z boku restauracja wyglądała na zwykłą przystań dla marynarzy, jednak w środku ... za samo wnętrze dałabym jej kilka gwiazdek! Na dodatek jedzenie było wyśmienite. Popijaliśmy wino rozmawiając i spoglądając na Ocean w blasku księżyca. Gdybym mogła, zostałabym tu na zawsze. Jednak najważniejsze było to, że Saul był obok mnie i trzymał moją dłoń. Jeszcze miesiąc temu ta wizja byłaby najpiękniejszym z moich snów, a dzisiaj ...
Uśmiechałam się do niego, gdy wracaliśmy plażą do naszego domku. Saul co jakiś czas mnie okręcał, bądź skradał kolejne pocałunki.
- Mam coś dla Ciebie. - oznajmił, gdy stanęliśmy przed drzwiami. Z uwagą przyglądałam się jak wyciąga coś z kieszeni spodni i mi podaje. - Było kilka przy wejściu do restauracji. - w dłoniach trzymałam zwykłą pocztówkę, na której tle, znajdowała się owa restauracja otoczona Oceanem. Oczywiście z napisem "Zanzibar". - Nasza pierwsza. - szepnął zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
- Chcesz ze mną zbierać pocztówki? - uśmiechnęłam się szeroko, co odwzajemnił rozbawiony.
- Będziemy mieli ogromną kolekcję. Obiecuję Ci to. - dodał, po czym złożył na moich ustach subtelny pocałunek, który z czasem zmienił się w bardziej zachłanny.
Weszliśmy do środka, nie odrywając swoich ust od siebie. Po omacku odłożyłam torebkę oraz cenną pocztówkę. Odsunęłam się do Saula z uśmiechem, po czym ostrożnie dotknęłam palcami jego ust i obrysowałam ich kontur. Zjechałam niżej na brodę, a następnie po szyi do pierwszego guzika jego koszuli. Patrząc wprost w jego oczy, odpinałam jeden po drugim, aż zsunęłam z niego zbędne ubranie. Zrobił krok w moją stronę, jednak powstrzymałam go gestem dłoni. Zdziwiony zmarszczył swoje czoło. Zagryzłam dolną wargę podtrzymując nasz kontakt wzrokowy, po czym powoli odsunęłam zamek od spódnicy, która opadła na podłogę. Kolejny krok w tył i zdjęłam z siebie top, rzucając go w bok. Zostałam jedynie w czarnej bieliźnie, uśmiechając się do niego i cały czas cofając, aż poczułam za sobą łóżko. Opadłam plecami na nie opierając na łokciach. Saul stanął nade mną z pełnymi pożądania oczami. Kiwnęłam palcem i już po chwili mogłam poczuć jego usta na swoich. Nie trwało to jednak długo, ponieważ zjechał swoimi wargami na mój policzek, ucho, szyję, ramię ... do chwili, aż chwycił zębami ramiączko od biustonosza, które zsunął. Zaśmiałam się cicho, lecz uciszył mnie na kilka sekund, aby po chwili zrobić to samo z drugim ramiączkiem. Palcami sprawnie odpiął zapięcie. Uśmiechnął się cwaniacko, a jego oczy zabłysły. Wywróciłam rozbawiona oczami, lecz sekundę później opadłam plecami na posłanie z głośnym westchnieniem, gdyż zaczął pieścić moje piersi. Przymknęłam powieki wplatając swoje dłonie w jego włosy, delikatnie je rozczesując.
Jego usta po chwili zaczęły wędrówkę po moim ciele. Po scałowaniu brzucha, zatrzymał się na chwilę przy granicy mojej dolnej bielizny. Wstrzymałam oddech, gdy chwycił ją swoimi zębami, jednak po chwili puścił i zaczął całować wewnętrzną część moich ud. A ja wręcz płonęłam z gorąca!
- Saul, proszę ... - wyszeptałam. Nachylił się nade mną i subtelnie musnął swoimi ustami moje. Dłońmi zjechałam po jego umięśnionym torsie w dół i odpięłam guzik od spodni, których się pozbył razem z bokserkami. Uniosłam się lekko z niemą prośbą, więc bez zastanowienia zsunął ze mnie koronkową bieliznę. Pociągnęłam go zachłannie na siebie i wpiłam namiętnie w usta.
- Kocham Cię Leire. - powiedział opierając swoje czoło o moje, aby sekundę później znaleźć się we mnie. Uchyliłam usta zaskoczona intensywnością tego doznania. Saul zaczął poruszać się z każdą chwilą co raz pewniej i szybciej nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego. Jakby szukał w moich oczach tego, co w tej chwili czułam. Zaczęłam pojękiwać co raz głośniej, czując, że fala największej przyjemności z każdą sekundą, z każdym jego pchnięciem, jest co raz bliżej mnie. - Razem? - wyszeptał muskając moje usta. Jedyne na co było mnie w tej chwili stać, to kiwnięcie głową. Sekundę później odchyliłam głowę, wbijając paznokcie w jego barki oraz wykrzykując jego imię. Zamarłam. Przez chwilę nie docierało do mnie kompletnie nic, oprócz ogromnej przyjemności, przepływającej po moim ciele.
Saul opadł obok mnie. Leżeliśmy, próbując unormować swoje oddechy, które w tym momencie były na zwiększonych obrotach. Poczułam jak mnie obejmuje i przyciąga do siebie, składając na skroni pocałunek.
- Saul? - odezwałam się po chwili ciszy. Spojrzał na mnie uważnie. - Ja Ciebie też kocham.

***

* Saul

Za oknami zaczęło świtać, gdy uchyliłem swoje powieki. Czułem ucisk na mojej klatce piersiowej, jednak z uśmiechem spojrzałem na jego przyczynę. Głowa, śpiącej Leire, leżała na połowie mojego torsu, a na drugiej, w miejscu gdzie biło moje serce, umiejscowiona była jej dłoń.
Z czułością pogładziłem jej nagie ramię i ucałowałem skroń.  Mógłbym zatracić się w tej chwili na zawsze. Nie spać, tylko po to, by słuchać jak oddycha. Leżąc obok, i czuć jak bije jej serce. Patrzeć, jak uśmiecha się przez sen. Taka piękna, taka niewinna, taka ... moja. W tym momencie, na zawsze i na wieczność. Bo właśnie z tą myślą się obudziłem.
Nie miałem żadnych wątpliwości. Była kobietą mojego życia. Tą jedną i jedyną. Straciłem pięć lat bez niej, ale po wypowiedzeniu przez nią słowa "Kocham", wiedziałem już, że nigdy nie wypuszczę jej ze swoich ramion.
Nie wiem ile czasu minęło zanim i ona uchyliła swoje powieki. Zdezorientowana rozejrzała się wokół, po czym jej zaspany wzrok padł na moją uśmiechniętą twarz.
- Dzień dobry. - pocałowałem ją w nosek, który uroczo zmarszczyła.
- Przesadziłeś z treningami Niguez, Twoja klata jest zbyt twarda, aby służyć za wygodną poduszkę. - wymruczała z cwaniackim błyskiem w oczach.
- A jednak przespałaś na niej całą noc. - uniosłem brew.
- Pół nocy. - zaznaczyła, wodząc po moich mięśniach swoimi palcami. Boże, czy ona zdawała sobie sprawę, jaką przyjemność mi to sprawiało? - Przez resztę czasu ktoś skutecznie uniemożliwił mi sen.
- Skutek wyłączenia telefonów. - zrobiłem niewinną minę, na co wybuchnęła śmiechem. - Mam jedynie nadzieję, że nasi sąsiedzi się wyspali.
- O Boże. - zarumieniła się.
- Tak, powtarzałaś to pół nocy. - rzuciłem rozbawiony, obserwując jak speszona zakrywa swoją twarz dłońmi.
- Saul!
- Ta wersja bardziej przypadła mi do gustu. - zaśmiałem się i przechyłem w ten sposób, aby mieć ją pod sobą. Z czułością odgarnąłem jej włosy z twarzy i pocałowałem. Zamruczała uroczo oddając pieszczotę. Całe życie. Mógłbym tak spędzić całe życie.


***

Koniec Świata jest na Zanzibarze ... przynajmniej dla Saula i Leire :)

(Restauracja)


7 komentarzy:

  1. Aaaaaaaa, kocham, kocham!! Moje serduszko się rozpływa na widok tych szczęśliwych zakochańcow. Nie umiałam się wyzbyć uśmiechu, naprawdę! Saul jest taki uroczy, dba o Leire i kocha ją całym sobą, co widać gołym okiem. Tak bardzo stara się na różne sposoby, by była szczęśliwa i spełnił nawet jej marzenie, to dosłownie facet cudo!
    Chce więcej i więcej takich momentów, które sprawiają, że sama jestem w nich zakochana <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To już kolejny rozdział, w którym się po prostu zakochałam. 😍❤ Mogłabym go czytać i czytać. Jest po prostu genialny i taki słodki. 🙂 Uczucie naszej pary, można wyczuć w każdym słowie.
    Normalnie, aż zazdroszczę Ci takiego ogromnego talentu!
    Leire i Saul w końcu znaleźli czas tylko dla siebie. Tak bardzo upragniony i wyczekiwany. Z dala od innych i od Madrytu. Tylko oni i ich miłość.
    Ich końcem świata okazał się Zanzibar, o którym Leire marzyła od bardzo dawna.
    Saul miał wspaniały pomysł. W dodatku pokazał, że świetnie zna swoją ukochaną i pragnie ją uszczęśliwiać na wszelkie możliwe sposoby. Spełniając choćby jej marzenie z dzieciństwa.
    Życzę jej również, aby przeżyła z Saulem taką miłość, jak jej dziadków...
    Saul to naprawdę prawdziwy unikat, który oszalał z miłości i Leire nikogo podobnego nigdzie by nie znalazła. Ale ona sama jest wyjątkowa, więc idealnie do siebie pasują i się uzupełniają. Z nikim nie byłoby im lepiej.
    Cudownie spędzony czas na wspólnych wakacjach. Wyłącznie to potwierdza.
    Oby tylko wszystko się tak układało, także po powrocie do Madrytu, gdzie czeka ich jeszcze kilka spraw do rozwiązania. Jak choćby poinformowanie rodziców Leire o ich związku. Liczę jednak, że bez problemu go zaakceptują. Najważniejsze dla nich jest w końcu szczęście ich córki.
    Restauracja, w której bohaterowie spędzili wspólny wieczór była na pewno genialnym miejscem, które na długo zapadnie im w pamięci. Tak samo pewnie, jak wspólnie spędzona noc. Której tym razem, nikt im nie zakłócił. 😉
    Czego można chcieć więcej? Chyba tylko, żeby ta sielanka trwała i trwała, bo cudownie czyta się o szczęściu Leire i Saula. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy mogloby być lepiej? 😍
    Wspólne wakacje na Zanzibarze i jeszcze plany z kolekcją pocztówek, rany julek jak slodziutko!!!
    Wspólny czas, bez telefonów na końcu świata, Wow. Tylko tyle jestem w stanie napisać o tym rozdziale.
    Każdy moment był mega romantyczny i tylko udowadniał, jak ta dwójka jest do siebie dobrana. No mistrzowsko. Są tak bardzo podobno i rozumieją się tak doskonale. Oboje się kochają i są w stanie zrobić dla siebie wszystko.
    Naprawdę bardzo fajnie czytało się ta dawkę śmiechu i romansu, taki milutki odskocznik.
    Życzę weny,
    N

    OdpowiedzUsuń
  4. Bajecznie. Po prostu bajecznie💕 tak pięknie się między nimi układa jak małoktórym parom. Przecież Saul tak bardzo kocha Leire, że żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego ogromu uczuć💕💕💕 czekam na moment aż Saul zaciągnięte ją przed ołtarz. Uwielbiam ich, uwielbiam ich i jeszcze raz uwielbiam ich 💕💕💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozpływam się po prosty z tej miłości! A jako że wczoraj byłam na weselu, to już w ogóle ogarnia mnie euforia miłosna, hehe ;D
    Czekam na kolejny. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj będzie krócej, bo cały rozdział jest tak strasznie, strasznie uroczy, że aż nie wiem, co mam napisać. No po prostu słodycz wylewa się z każdej linijki, nic tylko piszczeć z radości.
    Ogólnie szacun za Zanzibar. W życiu bym nie wpadła na to, by to właśnie tam wysłać bohaterów. Zwykle w opowiadaniach występują jakieś Kariby, Bali ew. Grecja. Na Zanzibar nigdy bym nie wpadła. Ale jest tam niewątpliwie uroczo i romantycznie. Idealnie dla naszej zakochanej parki.
    Leira i Saul, Saul i Leira. Czyż to nie brzmi pięknie? Są w sobie tak strasznie zakochani, że aż przyjemnie się o tym czyta. Od razu czuć, że są dla siebie stworzeni. Saul świata nie widzi po za swoją dziewczyną i bardzo dobrze. Zrobiłby dla niej wszystko nieba przychylił, gwiazdy wypolerował, a potem jeszcze przemalował księżyc na różowo.
    Mam nadzieję, że teraz na drodze do szczęśliwego życie, nie spotkają już żadnych przeciwności. Oczywiście nie wiemy na razie, jak zareagują rodzice Leiry, ale coś czuję, że będzie dobrze. To ludzie, którym przede wszystkim zależy na szczęściu swojego dziecka.
    Gorzej z ojcem Saula, który jak na razie nadal nie przekonał się do wybranki syna. Miejmy tylko nadzieję, że nie zrobi czegoś głupiego. Skoro nie chce pomóc synowi, to niech się przynajmniej nie wtrąca.
    Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i dużo weny życzę.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem! :D Może przy komentowaniu się odstresuję, bo mnie moje Cioły w pierwszym ważnym meczu sezonu już denerwują haha :D Ale do rzeczy, do rzeczy!
    Jakie wymarzone wakacje! <3 Saul, jaki romantyczny, no kto by pomyślał ^^ Ale trzeba mu przyznać, że wpadł na wspaniały pomysł. I ten wymarzony dla Leire Zanzibar! Brawa dla niego :D Zdecydowanie po tym wszystkim, co przeszli, żeby być w końcu razem należą im się takie chwile tylko we dwoje :)
    I Leire ma rację haha, kompleksów nie tak łatwo się pozbyć, więc Saul musi się przyzwyczaić haha :D Ale wszak dziewczyna nie musi się niczym przecież przejmować, a jak słusznie zauważył Niguez, kaloryfer jest zarezerwowany dla niego :D Ale zawsze może ją klepnąć w tyłek, prawda... :D
    Wydaje mi się, że oboje nie muszą się przejmować reakcją rodziców Leire. Najważniejsze jest to, że się kochają :) Zresztą, jej tata już dawno temu wyczuł, co się kroi, więc ^^ Żeby tylko ojciec Saula zmądrzał!
    O jejku, ta restauracja! Piękne miejsce, zakochałam się w nim <3 W ogóle ten cały rozdział jest tak optymistyczny, pełen ciepła i miłości, że się rozpływam <3 Bije od niego uczucie tych dwojga, szczęście, że nareszcie mogą być razem bez przeszkód i tak powinno już zostać na zawsze :) Choć znając Ciebie haha :D
    Ten motyw ze zbieraniem wspólnych pocztówek mega mnie rozczulił, naprawdę *_* Życzę im jak najwięcej okazji, co do tego!
    I ta końcówka <3 Oni są dla siebie stworzeni, więc ja nie widzę innej opcji niż ich bycie razem do końca życia hihi ^^ :D
    Ach, i tak... Czy ja wspomniałam, że uwielbiam ich dialogi haha? Ten pod koniec mnie rozwalił :D :D
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń