piątek, 10 sierpnia 2018

24. Siupel Nachito!

Madryt, 15 lipca 2018.

Przechadzałam się po lotnisku w Madrycie, rozmyślając o tym, co wydarzyło się ostatnio w moim życiu. Jeszcze miesiąc temu byłam nieszczęśliwie zakochana, stojąc przed wyborem, który miał zaważyć na całym moim życiu, a dzisiaj? Mogłam się schronić w ramionach ukochanego mężczyzny, przed całym złem tego świata.
Przyjaciele zaakceptowali nasz związek, co sprawiło mi największą radość. Została jeszcze moja rodzina, choć Emilio swoim gestem pokazał, że najważniejsze dla niego jest moje szczęście. Nie powiem, ale byłam zaskoczona tym co zrobił. Chociaż czytania mojego dziennika mu nie daruje! I pewnie dlatego zaszył się ze swoimi przyjaciółmi w Miami, czekając, aż złość na ten gest mi minie. Ale czy mogłam być na niego zła?
Rodzice nie wrócili jeszcze z Japonii, a ja nie chciałam ich informować o moim związku z Saulem przez telefon. Zresztą, w tym momencie najważniejsze powinno być dla nich to, że minęło dwadzieścia pięć lat ich małżeństwa i mogą to uczcić wakacjami we dwoje, z dala od pracy ojca. Wiedziałam jednak, że on sam nie będzie miał nic przeciwko, a mama przyjmie z radością wieść o tym, że jestem szczęśliwie zakochana.
Zostały moje siostry. Raquel, cóż, wiecznie w biegu. Projekt za projektem, wywiad za wywiadem. Ostatnimi czasy widziałam ją jedynie w telewizji, bądź na okładkach magazynów. Ją chyba najmniej obchodziło moje życie uczuciowe. No i Nati ... uśmiechnęłam się szeroko, widząc moją młodszą siostrę ciągnącą za sobą walizkę. Dzisiaj powracała po dwumiesięcznych warsztatach na Akademii Baletu Rosyjskiego w Petersburgu. Moja mała balerina.
- Leire! - zawołała, a po chwili wisiała na mojej szyi.
- Witaj księżniczko. - zaśmiałam się tuląc ją mocno do siebie. - Jak ja się za Tobą stęskniłam!
- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ja tęskniłam! Za Tobą, za rodzicami, za Madrytem! - westchnęła rozglądając się po lotnisku. - Dwa miesiące wręcz w zamknięciu!
- Szkoda, że nie mogłyśmy się zobaczyć w Rosji. - westchnęłam odgarniając jej kosmyk włosów z czoła. - Nano i Marco byli bardzo zawiedzeni.
- Wiem, też chciałam was zobaczyć. - mruknęła. - Jednak tam panują na prawdę surowe warunki. Trzeba się skupić jedynie na balecie. Co w sumie jest logiczne, w końcu trudno się tam dostać. Jednak zakaz wizyt najbliższych to totalne nieporozumienie. - chwyciła za rączkę od walizki. - Nawet na godzinę mi nie pozwolono wyjść.
- Najważniejsze, że już jesteś. - objęłam ją ramieniem. - Powiedz chociaż, że nauczyłaś się tam czegoś pożytecznego.
- I to ile! - westchnęła podekscytowana. - Warsztaty prowadziły największe gwiazdy Rosyjskiego Baletu! Nie mogłam wręcz oderwać swojego wzroku od ... - z uśmiechem spoglądałam na rozpromienioną twarz Nati, gdy opowiadała o warsztatach. Chłonęłam wręcz każdy szczegół, co jakiś czas zadając pytania. Wiedziałam jakie to dla niej było ważne.
Stojąc w korku, stukałam palcami o kierownicę.
- A co u Ciebie? - spytała odkładając telefon, na którym pisała wiadomość do przyjaciółki. - Widziałam zdjęcia z Zanzibaru. Nareszcie tam pojechałaś!
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Z kim tam byłaś? Bo przecież sama sobie zdjęć nie robiłaś. - założyła ręce na piersi, spoglądając na mnie uważnie. - Czy to ten tajemniczy Roberto, o którym wspominał Alex?
- No właśnie ... muszę Ci o czym powiedzieć. - zagryzłam wargę, zastanawiając się, jakich słów użyć. - To nie był Roberto. Pamiętasz jak parę lat temu odbierałyśmy zegarek dla taty u jubilera? - zerknęłam na nią niepewnie. Nati milczała analizując coś w swojej głowie. - Pamiętasz ... tego chłopaka, z którym się pokłóciłam?
- Jesteś z Saulem Niguezem? - wypaliła. Uchyliłam zaskoczona usta, na co ona zaczęła się śmiać. - Leire, wiem kim on jest. I doskonale go pamiętam. Już wtedy lecieliście na siebie.
- I po co tak się stresowałam? - mruknęłam pod nosem.
- Nie masz więcej rewelacji dla mnie? Zaręczyny? Ciąża?
- Nati! - skarciłam ją. - Jesteśmy razem od dwóch tygodni!
- Kiedy go poznam? - spytała podekscytowana. - Znaczy wiesz, praktycznie to już go znam, ale tak oficjalnie! Trochę wstyd, bo wtedy to tak jakbym na niego leciała. - zaśmiała się pod nosem, co odwzajemniłam. - Ale spokojnie, rączki trzymam przy sobie!
- Nacho i Maria organizują kolację dla znajomych. - poinformowałam ją. - Oczywiście powiedzieli, że to kolacja dla hiszpańskich zawodników mieszkających w Madrycie, ale wiem, że Nacho zaprosił Koke z żoną, żeby Saul nie czuł się niezręcznie.
- Cały Nacho. - uśmiechnęła się. - To miłe z jego strony.
- Powiedział, żebyś wpadła.
- Zastanowię się. - obiecała. - A co w naszym drugim domku? Jakieś nowe gorące transfery? - poruszała charakterystycznie brwiami. - Wiem jedynie, że Cristiano odszedł. Napisałam mu, że składam papiery rozwodowe ...
- Powiedz, że żartujesz? - spojrzałam na nią z politowaniem.
- Przecież nazywam się Natalia Butragueño!
- Nie było pytania.
- Leire, byłam odłączona od internetu przez dwa miesiące! - jęknęła. - Nie wiem nic! Serio nic się nie dzieje? Papa Floro nic nie działa?
- Álvaro Odriozola ma być zaprezentowany za dwa dni. - poinformowałam ją.
- Kto?
- Nie znasz go? - zdziwiłam się. - Grał w Realu Sociedad? Był powołany na Mundial? - Nati jedynie wzruszyła ramionami. - Ma być na kolacji u Nacho. Poznałam go w Rosji. Jest bardzo sympatyczny.
- Skoro go nie kojarzę, to raczej nic specjalnego. - ziewnęła potężnie. Wywróciłam oczami na te słowa. - Nic nowego o Icardim?
- Nati! - jęknęłam. - Twoje obiekty westchnień mnie przerażają. Ok, jest przystojny i dobrze zbudowany, ale przypominam Ci, że ma żonę i dzieci. - trzepnęłam ją w kolano, na co jedynie prychnęła oburzona. - Zresztą, znowu powzdychasz, zrobisz z siebie głupka, a na koniec stwierdzisz, że to była strata czasu! To chłopak ma o Ciebie zabiegać, a nie Ty o niego!
- Ciekawe czy Saul byłby zadowolony słysząc, że uważasz Icardiego za przystojnego, z boskim ciałem. - mruknęła pod nosem.
- Kapusiu, nie wspomniałam nic o jego boskości. - zaznaczyłam.
- To kiedy ta kolacja? - spytała zmieniając temat. - Mam prezenty dla Alejandry i Nachito.
- Jutro wieczorem. Jeśli chcesz, to podjedziemy po Ciebie z Saulem. - Nati jedynie posłała mi uśmiech i odwróciła głowę do szyby. Boże, jak ja tęskniłam za jej głupimi pomysłami ...

*

Kolejnego dnia wieczorem, o umówionej godzinie, wyszłam z mojej kamienicy wprost do samochodu, w którym czekał na mnie Saul. Z uśmiechem zajęłam miejsce obok niego i pocałowałam na powitanie.
- Czyli nadszedł ten wiekopomny moment, gdy mam podjechać pod posiadłość państwa Butragueño, aby zabrać ich córkę na kolację? - zapytał odpalając silnik.
- Po pierwsze, państwa Butragueño nie ma w domu. A po drugie, pomyliły Ci się siostry. Znowu.
- Kochanie, zostałabyś u rodziców na parę dni. - zaśmiał się, włączając do ruchu na drodze. - Chciałbym poczuć tą adrenalinę.
- Dobrze, powiem tacie żeby czekał na Ciebie z pałką do bejsbola w rękach. - rzuciłam rozbawiona.
- Brałem to kiedyś pod uwagę.
- Jak to? - spojrzałam na niego zaskoczona.
- Gdybym nie dostał od Cristiny Twojego numeru, byłbym wręcz zmuszony wparować do Twojego domu. - wzruszył ramionami. - No ... wparować to może i nie, ale jakoś się pokręcić i poszukać Twojego okna. A kto wie jakie zabezpieczenia ma Emilio Butragueño na wypadek pojawienia się adoratorów jego córek.
- Jesteś niemożliwy. - zaśmiałam się.
- Jestem zakochany w jednej z jego córek. - podsunął moją dłoń pod swoje usta i z czułością ucałował. - Powiedz chociaż, że pozostała dwójka też nie miała lekko. - zerknął na mnie kątem oka, lecz nie wiedziałam o kim mówi. - Dwójka zakochana w pozostałych siostrach Butragueño?
- Cóż, Raquel będąc nastolatką przyprowadziła kilku chłopaków, ale jak to w jej przypadku bywa, żadnego z nich nie traktowała poważnie. - wzruszyłam ramionami. - Teraz o jej potencjalnych romansach rodzice mogą poczytać w gazetach, a gdy jest o to pytana, to jedynie prycha pod nosem. Od małego była fanatyczną feministką, więc była bardziej niebezpieczna od pałki. - dodałam, na co Saul wybuchł śmiechem. - A Nati ... mam wrażenie, że nie spotkała jeszcze tego jedynego i tak do końca sama nie wie, czego chce. Jej kolejne zadurzenia ojciec raczej traktuje z przymrużeniem oka. Podsumowując, rodzice nam ufają.
- Czyli będę pierwszym poważnym kandydatem w ich oczach?
- Na to wychodzi. - uśmiechnęłam się. - O ile nie uciekniesz.
- Nie ma nawet takiej opcji. Chociażby Emilio Butragueño miał mnie gonić z pałką od bejsbola przez cały Madryt!

Kwadrans później Saul zaparkował przed moim rodzinnym domem. Wysłałam wiadomość do Nati, więc po chwili mogliśmy ją zobaczyć w drzwiach wejściowych. Szybkim krokiem pokonała odległość dzielącą ją od samochodu. Z szerokim uśmiechem wskoczyła na tylne siedzenie.
- Hej Saul, miło Cię znów widzieć!
- Hej. - zaśmiał się.
- Tylko wiesz, nasza kawa nie jest już aktualna. - nachyliła się nad jego siedzeniem. - Chociaż uważaj na nią. Twierdzi, że Icardi ma boskie ciało. - dodała konspiracyjnym szeptem.
- Ty kapusiu mały! - oburzyłam się.
- Muszę się mu jakoś podlizać, prawda? - mruknęła, jednak widziałam jej rozbawioną twarz. - Na co czekamy? - spytała zapinając pas. Saul zmierzył mnie rozbawionym spojrzeniem, po czym pokręcił głową i ruszył przed siebie. Opsss ...
- Rodzice się odzywali? - spytałam odwracając się do niej.
- Tak. - westchnęła zakładając ręce na piersi. Wyczułam że ta rozmowa nie bardzo przypadła do gustu mojej siostrze.- Tata prosił, żebyśmy poszły na prezentację tego Odriozoli. Kompletnie nie widzę w tym sensu!
- Zapewne chodzi mu o to, żeby ktoś z naszej rodziny się tam pojawił, skoro on jest w tym momencie w Japonii. Obowiązki Socios. - westchnęłam. - Poszedłby Emilio, ale bawi się w Miami.
- Nie lubisz Alvaro? - spytał Saul spoglądając na odbicie mojej siostry w lusterku.
- Nie można nie lubić kogoś, kogo się nie zna. Nawet nie miałam czasu zerknąć jak ten chłopak wygląda. - przyznała.
- Poznasz go za parę minut. - rzuciłam, gdy Saul zaparkował na podjeździe posiadłości Nacho. W trójkę ruszyliśmy do drzwi wejściowych. Nati uśmiechnęła się szeroko na widok mojej dłoni złączonej z dłonią Saula, po czym puściła mi oczko. Była niemożliwa, jednak z całego rodzeństwa, to na jej opinii najbardziej mi zależało.
- Jesteście nareszcie! - drzwi otworzył nam Nacho z synem na rękach. Nasz aniołek przyglądnął się uważnie Saulowi, aby po chwili pisnąć z radości na widok Nati.
- Witaj mój maleńki cherubinku! - wyciągnęła do niego ręce. Moja młodsza siostra była ulubioną ciocią dzieci Nacho. Zresztą, nie ustępowała Alexowi w głupich pomysłach na zabawy, które najbardziej podobały się najmłodszym.
- Cio dla mnie mas? - spytał Nachito.
- Nacho! Tak się nie mówi. - skarcił go ojciec, jednak Nati wywróciła oczami ostentacyjnie go wymijając. - Twoja siostra demoralizuje mi dziecko.
- Sama jest zdemoralizowana. - zaśmiałam się całując go w policzek na powitanie. - Zresztą, mówisz tak, jakby nie przebywały w towarzystwie Alexa.
- Fakt. - westchnął, po czym przywitał się z Saulem. - Jesteście pierwsi. Koke pisał, że chwilę się spóźnią, a Marco wstąpił po Alvaro. - poinformował nas.
Pociągnęłam Saula do salonu, gdzie urzędowała Maria z Alejandrą. Dziewczynka pomagała matce rozkładać talerze na stole, jednak na nasz widok, porzuciła to zajęcie i przyszła się przywitać. To samo zrobiła po chwili jej rodzicielka.
- Witaj Saul, kopę lat. - zaśmiała się.
- Kto by pomyślał, że nadejdzie dzień, w którym zaprosisz mnie do siebie na kolację. - objął ją po przyjacielsku.
- Już nie jesteś irytującym szczeniakiem. - wytknęła mu język. -  Zresztą, przyjaciele Leire, są naszymi przyjaciółmi. - puściła mi rozbawiona oczko. - Świat jest bardzo mały. - zauważyła. Saul i Maria znali się jako nastolatkowie. Z tego co sam mi powiedział, żona mojego przyjaciela i jego brat Aaron byli w tym samym wieku oraz należeli do jednej paczki znajomych.
- Pomóc Ci? - zaproponowałam, gdy Nacho zawołał Saula. Maria uchyliła usta, aby mi odpowiedzieć, jednak w tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. - Otworzę! - zawołałam. Czułam się w tym domu jak we własnym. Dlatego też, szybkim krokiem podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę.
- Hej Lola!
- Jesteś niereformowany Asensio! - wywróciłam oczami.
- Przyznaj, że tęskniłaś. - pocałował mnie na powitanie w policzek. Trzepnęłam go w ramię i posłałam uśmiech jego towarzyszowi, który stał rozbawiony w progu. Alvaro Odriozola, nowy piłkarz Realu Madryt. Nacho przedstawił nas sobie w Rosji i musiałam przyznać, że chłopak był bardzo sympatyczny.
- Wejdź Alvaro i nie zwracaj uwagi na tego imbecyla. - zaprosiłam go gestem ręki do środka. Wyciągnął dłonie z kieszeni od spodni, po czym przekroczył próg.
- Myślałem, że masz na imię Leire, a nie Lola? - spojrzał na mnie, uśmiechają się uroczo.
- Spokojnie, zostaniesz wtajemniczony we wszystko. - machnęłam ręką, zamykając drzwi. - Jak Madryt? - zagadnęłam.
- Cóż, nie tak piękny jak San Sebastian, ale też ma swój urok. Ale za to ma najpiękniejszy stadion, który aż paruje historią footballu. - zaśmiał się.
- Denerwujesz się prezentacją?
- Trochę. - przyznał.
- Siupel Nachito! - usłyszeliśmy pisk małego Fernandeza, który przebiegł obok nas ... z peleryną Supermana na sobie. W którą oczywiście się zawinął i padł na kolana, przed nogami Alvaro. Zaskoczony Odriozola pochylił się, aby go podnieść.
- Nacho! - obok nagle zmaterializowała się Nati. - Mówiłam, żebyś poczekał! Musimy skrócić pelerynkę!
- Kupiłaś mu strój Supermana? - mruknęłam.
- Przecież nie mogłam mu kupić stroju baleriny! - wywróciła oczami. Alvaro wyprostował się, stawiając Nacho na równe nogi, po czym spojrzał na moją siostrę. Dostrzegłam delikatny uśmiech, który przebiegł po jego ustach. Za to Nati ... zamarła na jego widok?
- Ce być baleliną. - zauważył Nachito, jednak ani jego ulubiona ciocia, ani nowy wujek, nie zwrócili uwagi na te słowa. Ok, może i Alvaro nie wyglądał jak Icardi, jednak to niemożliwe, aby aż tak sparaliżował moją młodszą siostrę. - Jak ciocia Nati!
- Kochanie, ale wiesz, że baleriny noszą rajstopki? - spytałam chwytając go za rączkę. - A Ty raczej nie lubisz ich ubierać, prawda?
- Superman też nosi rajstopy. - uśmiechnął się Alvaro.
- Oh, nie. - jęknął zdruzgotany tą informacją Nachito.
- Więc będziesz Super Nachito bez rajstopek. - poczochrałam mu blond loczki. Od razu humor mu się poprawił i pobiegł do salonu, aby poinformować resztę o swoim nowym hobby. Za to pomiędzy nami zapadła niezręczna cisza. - Ugh, wy się nie znacie prawda? - spytałam, na co obydwoje uchylili usta, spojrzeli po sobie, lecz nie wypowiedzieli żadnego słowa. - Więc, Nati to jest TEN Alvaro Odriozola o którym Ci wspominałam. - wskazałam na chłopaka. - Alvaro, to moja młodsza siostra, Natalia.
- Miło mi. - uśmiechnął się uroczo i wyciągnął ku niej dłoń. Nati niepewnie ją uścisnęła. - Widzę, że nie tylko kariera udała się panu Butragueño.
- Oh, szkoda że nie znasz naszego brata. - rzuciłam rozbawiona, co udzieliło się też Nati, bo uśmiechnęła się szeroko. Do drzwi znów ktoś zapukał, więc zostawiłam ich samych. Zachowanie mojej siostry było co najmniej dziwne. Była zdezorientowana, speszona ...jakby ją ktoś podmienił!
- Leire, robisz za kamerdynera? - szeroki uśmiech Koke rozwiał moje myśli. Z radością przywitałam się z nim oraz z Beatriz, po czym zaciągnęłam się do salonu. Usiadłam obok Saula, obserwując, jak razem z Marco i Alvaro słuchają uważnie Nachito. Rozejrzałam się za Nati, jednak moja siostra gdzieś uciekła.
- W porządku? - spytał Saul, chwytając moją dłoń pod stołem.
- Tak. - uśmiechnęłam się. - Po prostu ... Nati dziwnie zareagowała na widok Alvaro. Tak jakby już go znała, co jest niedorzeczne, bo przecież wiedziała, że tu będzie. - szepnęłam obserwując jak Odriozola rozgląda się uważnie, jakby kogoś szukał.
- Nie znam się na męskiej urodzie, ale może poraził ją jego urok? - zaśmiał się pod nosem.
- To nie to ... - mruknęłam dumając.
- Bo nie ma boskiego ciała jak Icardi? - uniósł brwi.
- Ugh, zamorduje tego kapusia. - warknęłam.
Po kolacji, Saul został wciągnięty w męską rozmowę o piłce nożnej. Razem z dziewczynami usiadłyśmy z kieliszkami wina na kanapie. Słuchając opowieści Beatriz o podróży poślubnej, kątem oka obserwowałam Nati. Jej milczenie było wprost nieprawdopodobne. Zresztą, Maria również to zauważyła, bo posłała mi zaniepokojone spojrzenie. Co jakiś czas przyłapywałam siostrę na tym, że zerka w stronę męskiego towarzystwa.
- Kochanie, dlaczego nie śpisz? - spytała Maria na widok Alejandry w salonie. Dziewczynka przetarła zaspane oczka i przytuliła się do matki. - Przepraszam was na chwilę.
- Ja mogę ją zaprowadzić. - zaproponowała Nati.
- Nati, jesteś gościem ...
- Może ciocia mi poczytać? - spytała niepewnie Alejandra. Moja siostra jedynie posłała Marii uśmiech, po czym chwyciła dziewczynkę za rączkę i wyszła z salonu. Widziałam jak Alvaro, oparty plecami o ścianę, uważnie ją obserwował. Coś zdecydowanie było nie tak!
W drodze powrotnej również nie odezwała się ani słowem. Zamyślona wpatrywała się w mijające ulice. Zaczęłam poważnie się o nią niepokoić. Znałam swoją siostrę, aż za dobrze, aby przejść obok tego obojętnie.
- Co ją ugryzło? - zapytał Saul, gdy jechaliśmy do mojego mieszkania. - Wcześniej usta się jej nie zamykały.
- Nie mam pojęcia. Zachowuje się tak, odkąd zobaczyła Alvaro.
- Mówię Ci, Icardi i jego boskie ciało, oficjalnie odeszli w odstawkę. Wystarczyła szopa na głowie Odriozoli ...
- Saul! - jęknęłam. - Nie powiedziałam ani jednego słowa o jego boskości! I wcale nie byłabym tego taka pewna. Uwierz mi, znam swoją siostrę. Gdyby Alvaro się jej spodobał, zrobiłaby wszystko, aby zwrócił na nią swoją uwagę.
- Zwrócił. Nie odrywał od niej wzroku przez cały wieczór.
- Była zaskoczona jego obecnością. Musiała już gdzieś go widzieć, ale nie wiedziała kim jest ... - mruknęłam analizując całą tą sytuację.
- Jestem pod wrażeniem Twojego śledztwa, ale już jesteśmy pod Twoją kamienicą, więc może zaproponowałabyś mi nocleg. - wyszczerzył się szeroko gasząc silnik.
- Na prawdę muszę Ci proponować? - uniosłam rozbawiona brwi.
- Fakt, sam się wproszę.

***

Madryt, 17 lipca 2018.

Jedyną rzeczą, której nienawidziłam w Madrycie, były poranne i popołudniowe korki. A szczególnie wtedy, gdy się spieszyłam. Dzisiaj chciałam wcześniej otworzyć kawiarnię, aby wymsknąć się w południe na prezentację Odriozoli. Nati nadal nie była przekonana do tego pomysłu, jednak wspaniałomyślnie przestała kręcić nosem.
Wpatrując się w tył samochodu, który stał przede mną, usłyszałam natarczywy dźwięk mojego telefonu. Po omacku wyszukałam go w torebce.
- Słucham? - spytałam nawet nie patrząc, kto się do mnie dobija.
- Leire, czy ja jestem złą matką? - usłyszałam po drugiej stronie poddenerwowany głos Sonii Butragueño, mojej rodzicielki.
- Coś się stało?
- Po prostu mi odpowiedz!
- Mamo, przecież wiesz, że jesteś najlepsza na świecie. - zaśmiałam się, naciskając delikatnie pedał gazu. - A teraz mów, co takiego zrobiłam, że jesteś na mnie wściekła.
- Jestem najlepsza? Dobre sobie! - prychnęła. - Więc dlaczego o związku mojej córki dowiaduję się z gazety!?
- Jeszcze nie przyzwyczaiłaś się do romansów Raquel?
- Mówię o Tobie Leire!
- Jak to o mnie? - mruknęłam marszcząc czoło.
- Dzwoniła do mnie Juanita, pytając czy jest to prawda. Zdajesz sobie sprawę, że Twoje zdjęcia z niejakim Saulem Niguezem, z Ibizy, zajmują cztery strony w Hola Espana? - spytała. Uchyliłam zaskoczona usta, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Zdjęcia? Ja i Saul? W gazecie? - Tytuł? "Najgorętszy romans lata"!
- Ja ... - wyjąkałam. - Chciałam wam powiedzieć, ale ...
- Ale co? Telefony nie działają?!
- Mamo, nie chciałam przez telefon. - mruknęłam. - Chciałam wam go osobiście przedstawić. Przepraszam.
- Oh, no dobrze. - westchnęła po chwili ciszy. - Ja też przepraszam. Po prostu, jestem zaskoczona. I trochę zawiedziona, że dowiaduję się o tak ważnej sprawie ostatnia. I to z gazety!
- Nie wiedziałam, że ktoś nam robił zdjęcia. - wydukałam. Po chwili jednak przypomniałam sobie o dziwnym dźwięku w porcie. Teraz już wiedziałam, co to było.
- Te hieny wszędzie wywęszą sensacje. Ile to już trwa?
- Jesteśmy razem ... dwa tygodnie? - zagryzłam wargę. - Mamo? Jak tata zareagował?
- Wzruszył ramionami i uśmiechnął się pod nosem. Kompletnie nie wydaje się być zaskoczony! - oznajmiła oburzona. - Ale nie ważne ... przystojny jest. - dodała konspiracyjnym szeptem.
- Przyznaj się. Zanim do mnie zadzwoniłaś, przeszukałaś pół internetu, aby czegoś się o nim dowiedzieć. - zaśmiałam się.
- Bo od własnej córki niczego bym się nie dowiedziała! Ale, córciu, czy to jest ... ten Saul? - spytała niepewnie. - Ten chłopiec ze szkółki?
- Ironia losu, co?
- Kochasz go?
- Jak nikogo innego. - uśmiechnęłam się.
- Ugh, powiem ojcu, że natychmiast ma bukować bilety do Hiszpanii! - jęknęła. - Muszę Cię koniecznie przytulić!
- Przestań. - zaśmiałam się. - To wasza druga podróż poślubna, na dodatek po Japonii! Nie przerywaj jej dla mnie.
- Dla Ciebie i dla Twojego rodzeństwa zrobiłabym o wiele więcej. Ale dobrze, wiem o co Ci chodzi. - westchnęła. - Nie chcesz, aby staruszkowie robili zamęt na początku Twojego związku.
- Kocham Cię, wiesz? - wysiadłam z samochodu.
- Ja Ciebie też kwiatuszku.
Zakończyłam rozmowę z mamą w dobrym humorze. Jedyne co mnie trapiło, to moje i Saula zdjęcia w najpopularniejszej hiszpańskiej gazecie. Nie chciałam jednak go o tym informować, ponieważ wcześniej udał się do ośrodka treningowego Atletico, skrócając tym swoje wakacje.
Stanęłam jak wryta, widząc odłamki szkła przed swoją kawiarnią. Ręce dosłownie mi opadły widząc rozbitą szybę. Jeszcze tego mi dzisiaj brakowało! Ostrożnie otworzyłam drzwi i stąpając wręcz na paluszkach, weszłam do środka.
- Cholera jasna. - mruknęłam oceniając straty. Czekał mnie kolejny wydatek, a do tego nie mogłam dzisiaj otworzyć kawiarni. Cudownie!
Wyciągnęłam telefon, aby zgłosić akt wandalizmu na policję, jednak w oczy rzuciła mi się cegłówka, owinięta w gazetę. Podeszłam bliżej i ostrożnie wzięłam ją do ręki. Cóż, znalazłam "narzędzie zbrodni". Zaskoczona dostrzegłam kawałek swojego zdjęcia na skrawku papieru. Trzęsącymi się dłońmi odwinęłam gazetę z cegłówki, która ku mojemu zdziwieniu, była owiązana sznurówką, po czym ostrożnie ją rozłożyłam. To, co zobaczyłam, zmroziło mnie od środka. To był kawałek artykułu o mnie i o Saulu. Z wieloma szczegółami z naszego, z mojego życia! A na środku ... wielkimi czerwonymi literami, nakreślonymi prawdopodobnie markerem, widniał napis.

"Pod latarnią najciemniej"

***

Miało być w weekend i tego się miałam trzymać ... jednak Olcia stwierdziła, że przecież weekend już się zaczął. I jak mam walczyć z takim argumentem?

Wkraczamy powoli w tajemniczy wątek, o którym kiedyś wam wspominałam :)

A co też jest ważne (szczególnie dla mojego drugiego opowiadania) pojawiła się Nati. Rozdział "jej oczami" znajdziecie na im-dancing-in-the-dark gdzie serdecznie zapraszam :)

(Saul "przyprowadził" nam dzisiaj Alvaro)

7 komentarzy:

  1. Ale super!!! I jaki długi rozdział, takie długości to mi się podobaja bo mogłam być dłużej z moja ulubiona parka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oł noł, przez przypadek mi się kliknelo XD cóż muszę tutaj kontynuować komentarz
      Mama Leire najlepsza, jej telefon był rozwalajacy hahaha wyobrażałam sobie jak kobieta takie fbi i przeszukuje neta i szuka info o Saulu hahahah a tata Leire zareagował tak jak podejrzewałam, najlepszy człowiek!
      Tak coś czułam, że wiadomość o 'zakazanym' związku szybko się to rozejdzie i to przez prasę. Dziennikarze wejdą wszędzie, ech mam nadzieję że moja parka nie będzie miała przez to problemów...
      Wróciła Nati i już nie moge doczekać się aż przejdę do drugiego bloga o niej poczytać. Tutaj była taka wesolutka i rozwaliła system, ale kiedy pojawił się Alvaro, hmmm coś tu śmierdzi!
      Jeszcze muszę omówić ten akt wandalizmu...Na miejscu Leire zaczelabym się bać, bo może to jakaś psychofanka Saula. Jeśli tak to dziewczyna będzie miała przerabane.
      Życzę dużo weny,
      N

      Usuń
  2. Skończyły się wakacje i nadszedł czas powrotu do Madrytu dla większości bohaterów... Jest i Nati, która powróciła z dalekiej Rosji, gdzie była odcięta od cywilizacji. 😃 Jak zawsze wprowadziła wiele radości i humoru. Mimo że przywitało ją kilka istotnych zmian.
    Na szczęście nie ma nic przeciwko związkowi Leire i Saula i szczerze im kibicuje. Taka siostra to prawdziwy skarb. Dobrze, że nie potwierdziły się moje czarne scenariusze!
    Kolacja u Nacho i Marii oprócz tego, że była miło spędzonym czasem wśród gronie przyjaciół. ( przynajmniej dla niektórych). A małe, radosne pociechy dostarczyły kolejnej dawki śmiechu. Znowu przyniosła kilka zagadek.
    Natalia bardzo dziwnie zareagowała na Alvaro. Mam wrażenie, że oni się już znają. Tylko skąd? I co ich łączyło? Przez całą kolację jej zachowanie było dość podejrzane... Nie mogę się już doczekać, aż coś się w tej kwestii wyjaśni.
    Mama Leire jest wspaniałą kobietą. Dobrze, że nie ma nic przeciwko związkowi jej córki i cieszy się jej szczęściem. Choć dowiedziała się o tym w dość nienajlepszy sposób.
    Ten artykuł w gazecie narobił sporo szkód. Bo kiedy wszystko zaczęło się układać w życiu Leire i Saula. Ktoś zniszczył jej kawiarnię. Ktoś, kto nie potrafi się pogodzić z tym, że jest z Saulem. Robi się niebezpiecznie, bo kto wie. Do czego może posunąć się ten tajemniczy wandal.
    Czekam, jak zawsze na kolejny. Zabierając się za czytanie rozdziału na drugim blogu. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie da rady walczyć z takim argumentem, a co! :D Za to ja powinnam walczyć ze swoim zaintrygowaniem hihi ^^ :D Ale do rzeczy, do rzeczy. Wielki powrót Nati! I bardzo się cieszę z tego faktu, bo ją bardzo lubić :D Żyła przez dwa miesiące w odizolowaniu od wszystkiego i to na pewno musiało być dla niej ciężkie, ale przetrwała :) Po powrocie zastało ją kilka istotnych zmian i ja się jej wcale nie dziwię, że wysłała Cristiano papiery rozwodowe :D No bo nie godzi się na odchodzenie z Realu hihi :D Ale miałam być poważna, ale znów mi nie wychodzi :D
    Widać jak bardzo siostry się za sobą stęskniły <3 To naprawdę cudowne, że mają ze sobą taki świetny kontakt :) To jak Leire denerwowała się reakcją Nati było urocze ^^ Ale nie było się czego bać, młodsza siostra zareagowała wspaniale :D Hahaha, tak jakby kiedyś leciała na Saula ^^ Oj tam haha, trzeba było wtedy wzbudzić zazdrość w Leire :D
    Fajnie, że Nati jednak zdecydowała się iść na kolację do Nacho :) Ten czas spędzony w gronie przyjaciół na pewno był jej potrzebny :) Siupel Nachito <33 Nie wiem, dlaczego, ale jak przeczytałam ten fragment, że tak jęknął zrezygnowany to się mega rozczuliłam *_* Tak, tak wiem :D I nie pytaj czemu, ale jak za pierwszym razem przeczytałam, że ma przyjść Marco to pomyślałam o naszym małym blondynku hihi ^^ (No i właśnie, ja się pytam... Gdzie są Ramoski?! :D)
    Kolacja i spotkanie przebiegło w miłej atmosferze... Tylko to dziwne zachowanie Nati, gdy zobaczyła Alvaro. To się wydaje podejrzane! Tak jakby już go gdzieś kiedyś widziała, jakby miała z nim styczność... Zresztą on zachowuje się podobnie! Och, będę teraz umierać z ciekawości, co tam się wyprawia :D Jak już wszyscy zauważyli, że coś jest grane... Hm, hm :D
    Hahaha boskie ciało Icardiego ^^ Saul, nie nabijaj się, nie bądź zazdrosny, bo wiadomo, że Leire woli tylko Ciebie... W sumie, to czy ma jakieś wyjście jak już się sam wprasza do jej mieszkania haha? :D No własnie ^^
    Mama Leire rozwaliła system <3 Ale bardzo się cieszę, że tak pozytywnie zareagowała na wieść o tym, że jej córka jest z Saulem. I tata tak samo, zresztą co do tego obaw nie miałam :D
    Tylko ta końcówka... Ten artykuł w gazecie narobił więcej szkód niżby mógł... Kto w ogóle mógł wpaść na taki pomysł, żeby przez to wybić Leire szybę w kawiarni? Zrobiło się niebezpiecznie i mam głęboką nadzieję, że ta sprawa się szybko wyjaśni! :)
    Tak... Rozgadałam się, więc idę na Nati haha :D
    A potem czekam na mecz, żeby złapać wenę... No wiesz na co haha :D
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniały! Chce wiedzieć, co takiego wydarzyło się między Nati, a Alvaro! No i oczywiście co to za tajemnice, o co chodziło z cegłówką i z wiadomością. Potrzebuje odpowiedzi i mam nadzieje, ze niedługo nam je dasz <3 kocham twój styl i talent, mogę czytać twoje rozdziały w kółko i w kółko <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O, kurczę. Trochę namieszałaś, ale ja już się nie mogę doczekać, co z tego wyniknie! :D
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super Nachito rozwalił system xd Już chyba tysiąc razy powtarzała, że uwielbiam, jak w opowiadaniu pojawiają się dzieci, więc i tym razem nie mogło być inaczej. Nacho w stroju supermena i przydługiej pelerynie jest właśnie tym, co było mi potrzebne tego dnia. No po prostu cud, miód i orzeszki.
    Jeśli chodzi o Alvaro i Natalie, to skomentuję na drugim blogu. Bo inaczej musiałabym pisać to samo dwa razy.
    Bardzo się cieszę, że rodzice Leiry tak pozytywnie zareagowali na jej związek z Saulem. Jeszcze tego brakowało by i oni kręcili na to nosem. Na szczęście, dla nich najważniejsze jest, by Leira była szczęśliwa. W końcu nic innego się nie liczy. Choć nie dziwię się, że jest zła, że dowiedziała się tego z gazet. Raczej żaden rodzic nie byłby zadowolony z takiego obrotu spraw i wolałby dowiedzieć się osobiście.
    Ale tak właśnie myślała, że w czasie pobytu na Ibizie ktoś zrobił zdjęcie. I tylko czekałam na moment, aż to będzie miało konsekwencje. Niektórzy dziennikarze są niczym hieny cmentarne, bez żadnego sumienia, czy poczucia empatii.
    Strasznie ciekawi mnie, kto wybił szybę w kawiarni Leiry. I dlaczego to zrobił? Czyżby chodziło o jej związek z Saulem? Ktokolwiek by to nie był ma przerąbane. Ale na razie Leira musi na siebie naprawdę uważać, bo nigdy nie wiadomo, jak daleko może posunąć się ten człowiek.
    Nie powiem, jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Życzę więc dużo weny i czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń