niedziela, 19 sierpnia 2018

27. Honey, I'm Home!

Madryt, 10 sierpnia 2018.

- Raquel, na litość boską! Nic się nie dzieje! - zirytowana mieszałam gotujący się sos, trzymając w drugiej dłoni telefon. - Zaraz tu będzie Saul, więc jeśli spalę swój pierwszy obiad dla niego, to nigdy Ci tego nie wybaczę!
- Robisz z siebie kurę domową! - oburzyła się.
- Chcę mu po prostu zrobić niespodziankę. - zaczęłam się bronić. Doskonale wiedziałam, że wywróciła z irytacją oczami! - Dzisiaj wraca do Madrytu, więc pomyślałam, że miło by zjeść obiad w naszym nowym domu. A skoro jest tu tylko łazienka i kuchnia ...
- Chcesz żeby się ucieszył? To zrób mu dobrze. - mruknęłam.
- Raquel! - rzuciłam drewnianą łyżką na blat. - Jako starsza siostra, powinnaś mi dawać przykład! Pomóc, bądź uraczyć dobrą radą ...
- Dałam Ci idealną radę, więc nie rozumiem Twoich pretensji.
- Ugh, mam nienormalną rodzinę. - westchnęłam wychodząc na taras, gdzie w ocienionym miejscu, stał stolik przygotowany dla dwóch osób. Uważnym spojrzeniem oceniłam, czy wszystko jest na swoim miejscu. Chciałam, aby wszystko wyszło idealnie. I może dlatego bardzo się denerwowałam.
Pomysł na wspólny obiad, wpadł mi przypadkowo do głowy. Fakt, że Raquel ze swoim znajomym policjantem, wręcz zamknęli mnie w tym domu i pilnowali niczym świadka koronnego, też nie był bez znaczenia. Nie wychodziłam stąd od kilku dni, kompletnie zatracona w swojego laptopa.
Fernando okazał się być kompetentnym i pomocnym policjantem. Opowiedziałam mu wszystko, od samego początku, prosząc o dyskrecję. Obiecał przyjrzeć się dokładnie tej sprawie. Warunkiem jednak była moja stała ochrona. Wspomniałam mu, jak i siostrze, o moim nowym domu. Obydwoje oznajmili, że mam z niego nie wychodzić. I w ten oto sposób, zamieszkałam z Raquel i powoli dostawałam szału. Był jednak pozytyw całej tej idiotycznej sytuacji. Nareszcie mogłyśmy spędzić więcej czasu ze sobą.
- Czyli mam rozumieć, że dzisiaj ominie mnie spanie w Twoim towarzystwie na materacu? - spytała niewinnie.
- Tuliłaś się do mnie przez sen. - zauważyłam.
- A Ty kopałaś mnie po żebrach! - oburzyła się. - Serio Leire, ten Saul to musi mieć mocne mięśnie, żeby to wytrzymać. Od dziecka wierzgałaś tymi nogami, dlatego zawsze wolałam spać z siusiającą Nati!
- Błagam, nie przypominaj jej tego. - zaśmiałam się, wracając do kuchni. - I nie martw się, Saul potrafi idealnie mnie obezwładnić.
- Bez szczegółów. - jęknęła. - Jednak jeśli chcesz siostrzanej rady, to wiedz, że ten materac nie nadaje się do robienia moich siostrzeńców.
- Czy Ty przypadkiem nie miałaś się szykować na kolację z Fernando? - spytałam niewinnie.
- Musiałam przecież zadzwonić i sprawdzić, czy żyjesz, prawda?
- Raquel ... zadzwoniłaś do mnie pięć minut po tym, jak wyszłaś z mojego domu. - zauważyłam. Przez okno dostrzegłam jak brama się otwiera, a na podjazd wjeżdża samochód Saula. - Przyjechał! Muszę kończyć! - rozłączyłam się.
Saul nie miał pojęcia, że obecnie przebywałam w naszym domu. Poprosiłam go, aby po przyjeździe do Madrytu, zaglądnął do La Finca, ponieważ umówiłam się z projektantem, a nie mogłam wyrwać się na czas. Oczywiście był zaskoczony i nie zbyt zadowolony, jednak zagadałam go mówiąc, jaki to nie jest kochany. Dlatego też, gdy przekroczył próg, z podekscytowaniem stanęłam w holu.
- Leire? - spojrzał na mnie zdezorientowany. - Mówiłaś, że ...
- Po przekroczeniu tego progu, powinieneś zawołać "Kochanie wróciłem!". - uśmiechnęłam się do niego szeroko. - Bo chyba tak się mówi ...
- Wariatka. - zaśmiał się, kręcąc głową. - Nie ma żadnego projektanta, prawda?
- Nie, jestem tylko ja. - wzruszyłam ramionami, aby sekundę później, z piskiem radości, podbiec do niego i wręcz rzucić na szyję. Rozbawiony, uniósł mnie i okręcił parę razy wokół własnej osi, aby na koniec złożyć pełen tęsknoty pocałunek.
- Kochanie, wróciłem. - wyszeptał przykładając swoje czoło do mojego.
- Nareszcie zrozumiałam Sonię Gonzalez i jej tęsknotę. - pogładziłam z czułością jego policzek. - Dlaczego musicie wyjeżdżać na tak długo?
- Wyobraź sobie jak tęskniłabyś, gdybym był żołnierzem. O ile byś tęskniła. - przysunął mnie jeszcze bliżej. Z lubością wdychałam jego zapach, tuląc się do umięśnionego torsu. - Umm, Leire? Co tak ładnie pachnie?
- Kurczak! - pisnęłam wyrywając się i wręcz biegnąc do kuchni. Dopadłam z sercem na ramieniu do kuchenki, jednak na całe szczęście, wszystko było idealne.
Saul z szerokim uśmiechem oparł się łokciami o blat i obserwował moje poczynania, kręcąc głową.
- Ale nie jadłeś jeszcze nic, prawda? - spojrzałam na niego niepewnie.
- Ugotowałaś dla mnie obiad? - uniósł brwi, jednak ten bezczelny uśmieszek nie zniknął z jego ust. Kiwnęłam głową. - Kochanie, nawet jakbym był pełny, to nie raczyłbym odmówić. Pachnie jak w najlepszej restauracji.
Speszona chciałam chwycić za talerze, jednak wyręczył mnie w tym Saul, który oznajmił, że chce mi pomóc. Z uśmiechem zaprowadziłam go na taras, gdzie czekał wcześniej przygotowany stół.
- Zrobiłaś to wszystko dla mnie? - spytał.
- Chciałam Ci zrobić niespodziankę. - wzruszyłam niewinne ramionami. - Podziękuj mojej matce, że raz w tygodniu organizowała dla mnie i moich sióstr kurs gotowania, bo inaczej byłabym wmuszona zamówić pizzę.
- Leire Butragueño, zadziwiasz mnie za każdym razem. - pocałował mnie z czułością, po czym odsunął krzesło, niczym prawdziwy dżentelmen. - A ja nawet nie przyniosłem Ci kwiatów ...
- Daj spokój. - zaśmiałam się. - Najważniejsze, że już jesteś. Nie żebym miała coś przeciwko kwiatom. - dodałam rozbawiając go.
Zabraliśmy się za jedzenie, co jakiś czas wymieniając się nowymi informacjami. Czułam na sobie uważne spojrzenie Saula, gdy opowiadałam mu powierzchownie o powrocie Raquel. Paplałam bez sensu, żeby przeciągnąć to, co nieuniknione. Przeprosił mnie na chwilę, tłumacząc się ważnym telefonem. Odetchnęłam głęboko, gdy zniknął za szklanymi drzwiami. Kompletnie nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę o groźbach!
- Pozbieram. - skoczyłam na równe nogi, gdy skończyliśmy jeść. Wyciągnęłam dłonie po talerze, jednak Saul jednym chwytem, posadził mnie na swoich kolanach. Zaśmiałam się obejmując go za szyję. Jednak jego mina ...
- A teraz mów, co się stało. - spojrzał na mnie stanowczo.
- Ale ...
- Nieodbieranie telefonów, zmienianie tematu, cienie pod oczami, uciekający wzrok ... Leire, zdajesz sobie sprawę że schudłaś podczas tych trzech tygodni? - spuściłam głowę, zagryzając dolną wargę. - Byłem na górze i widziałem materac z pościelą oraz najpotrzebniejsze rzeczy. Mieszkasz tu, prawda? - kiwnęłam niepewnie głową. - Co się dzieje?
- Tylko nie bądź na mnie zły i nie krzycz. - szepnęłam, na co zacisnął usta. - Czekałam z tym, aż wrócisz.
- Leire ... rozmawialiśmy już o tym. - syknął. - Miałaś mi mówić wszystko, bez względu na to gdzie jestem i co robię. Ale dobrze, postaram się być spokojny. - westchnął.
- Raczej nie będziesz. - mruknęłam. - Gdy wróciłam do mieszkania, po tym jak Cię odwiozłam, znalazłam w skrzynce wiadomość od tej samej osoby, która wybiła szybę w mojej kawiarni. - oczy Saula rozszerzyły się wściekle. - Napisane było "Zostaliśmy sami". Ten ktoś, wiedział gdzie mieszkałam, więc wyniosłam się do rodzinnego domu na jakiś czas.
- Myślałem, że to był jednorazowy wyskok. - warknął, zaciskając pięści. - Więc dlaczego jesteś tutaj? W domu w surowym stanie?
- Raquel i jej znajomy policjant mnie tu zamknęli i pilnują niczym świadka koronnego. - szepnęłam. - Saul, ktoś zamalował maskę mojego samochodu sprayem ... pod domem. Raquel akurat podjechała i go przestraszyła. Od tamtej pory nie odstępuje mnie na krok.
- Mój Boże. - przejechał dłonią po twarzy. - I ja o niczym nie wiedziałem?!
- Przepraszam. - pociągnęłam nosem. - Ja już nie wiem co mam robić, dlaczego ktoś mnie tak nienawidzi ... zaczynam wariować ... - z paniką zauważyłam, że zaczynam mieć problemy z oddychaniem.
- Leire ... powoli. - chwycił mnie za ramiona. - Nic nie mówi, oddychaj spokojnie. - przymknęłam powieki, próbując się uspokoić. Skupiłam się całkowicie na jego dotyku i zapachu, czując ogarniające mnie bezpieczeństwo w jego ramionach. - Nie pozwolę Cię skrzywdzić, obiecuję.
- Fernando obiecał przyjrzeć się tej sprawie, jednak obiecałam jemu i Raquel, że jeśli będzie kolejna taka wiadomość, mam prosto iść na policję. On sam nic nie wskóra.
- Chciałbym z nim porozmawiać.
- Dobrze. - kiwnęłam głową. - Ten dom jest w surowym stanie, ale ... czuję się tu bezpiecznie.
- Więc na razie zamieszkamy w takich warunkach. - uśmiechnął się delikatnie, jednak napięcie z jego twarzy wcale nie zniknęło. - I znajdziemy tą osobę ... zapłaci za to.
- Twoja mama też zauważyła, że coś jest nie tak. - szepnęłam, opierając głowę o jego ramię. - Na dodatek moi rodzice wracają dzisiaj wieczorem ... jak ja mam im o tym powiedzieć?
- Sam powiem Twojemu ojcu. - oznajmił.
- Słucham?
- Będzie Cię pilnował, gdy ja nie będę mógł. - pogładził z czułością mój policzek. - Nie sądziłem, że to kiedykolwiek powiem, ale w tym momencie jest jedyną osobą, której ufam bezgranicznie. I tylko jemu jestem w stanie powierzyć Twoje bezpieczeństwo.
- Jest jeszcze Raquel ... jest groźniejsza od sfory ochroniarzy. - zauważyłam.
- Ale to kobieta. Ten ktoś może skrzywdzić was obie.
- Nie mów jej tego. - uśmiechnęłam się smutno.
Saul przytulił mnie do siebie mocno, gładząc z czułością ramię. Wdychałam zapach jego perfum spoglądając na nasz ogród. Czułam się bezpiecznie, co w ostatnim czasie było wręcz niemożliwe. Nadal nie wiedziałam, kto mógłby aż tak mnie nienawidzić. Doszłam nawet do wniosku, że lepiej bym to przyjęła, gdyby okazało się być to idiotycznym żartem.

*

Późnym wieczorem, trzymając się za ręce, stanęliśmy przed moim rodzinnym domem. Nati wysłała mi wiadomość, że rodzice wrócili i oczekują, że jeszcze dziś się z nimi spotkam. Zresztą sam Saul nie chciał czekać, chcąc jak najszybciej porozmawiać z moim ojcem.
- Denerwujesz się? - szepnęłam po naciśnięciu dzwonka.
- Nie. Zagłusza to moje zaniepokojenie i wściekłość. - westchnął ciężko. Chciałam mu odpowiedzieć, jednak drzwi otworzyły się szeroko. Uśmiechnęłam się promiennie do mojego ojca, który zmierzył nas uważnym spojrzeniem.
- Kazaliście mi czekać pięć lat na ten widok. - uniósł brwi. Wymieniliśmy z Saulem zaskoczone spojrzenia. - Wejdźcie proszę. - zrobił nam miejsce. - Twoja matka szaleje z niecierpliwości. - rzucił rozbawiony.
- No nareszcie! - w holu pojawiła się moja rodzicielka. Puściłam dłoń Saula i przytuliłam ją mocno. Tak bardzo za tym tęskniłam. Mama pogładziła z uśmiechem moją twarz, po czym przeniosła wzrok na Saula.
- Cóż, już o tym wiecie, ale ja chciałam to od początku zrobić w ten sposób ... oficjalnie. - podeszłam do chłopaka. - Obydwoje również wiecie, kim jest Saul. Ale nie wiedzieliście najważniejszego. Że go kocham i jest mężczyzną mojego życia. - spojrzałam na niego, co odwzajemnił z czułością. - I kompletnie nie obchodzi mnie to, że zapewne będzie kapitanem największego rywala Realu. - zaśmiałam się.
- Oh, to ma w sumie swój urok. - zachichotała wzruszona mama.
- Nas również to nie obchodzi. - odezwał się do tej pory milczący ojciec. - Obchodzi nas jedynie to, czy Saul Cię kocha i czy zaopiekuje się Tobą odpowiednio.
- Właśnie chciałbym o tym porozmawiać. - odpowiedział mu, na co rodzice wymienili zdezorientowane spojrzenia. - Jest dość ważna sprawa, o której państwo powinniście wiedzieć.
- O Boże, czy zostanę babcią? - mama zakryła usta dłonią, a w jej oczach zabłysły łzy wzruszenia.
- Mamo! - jęknęłam, wywracając oczami. - To nie o to chodzi!
- Nie byłbym tak zaniepokojony, gdyby o to chodziło. Wprost przeciwnie. - ścisnął moją dłoń. - To chodzi o bezpieczeństwo Leire. Wiele się wydarzyło podczas waszej, jak i mojej nieobecności.
Rodzice poprosili nas do salonu, gdzie usiedliśmy na przeciwko nich. Powoli, słowo po słowie, zdanie po zdaniu, zaczęliśmy im opowiadać o wszystkich wydarzeniach. Wiedziałam, że będą przerażeni, czego dowodem była blada jak ściana twarz mojej matki.
- Leire, powinnaś od razu iść na policję. - oznajmił mój ojciec stanowczo. - A co najważniejsze, zadzwonić do nas. Gdyby Raquel nie pojawiła się niespodziewanie w domu, kto wie, co mogłoby się stać.
- Nie mów tak nawet. - zrugała go mama, po czym zerwała się ze swojego miejsca, podchodząc do mnie i przytulając. - Kwiatuszku, nie wyglądasz najlepiej. Myślałam, że to z powodu ... zresztą, nie ważne.
- Jest lepiej odkąd Raquel się pojawiła. - szepnęłam. - Przepraszam, wszyscy macie rację.
- Powinnaś się porządnie wyspać i co najważniejsze, zacząć jeść.
- Saul? Mógłbym Cię prosić? - ojciec wstał ze swojemu miejsca i wskazał chłopakowi odpowiedni kierunek. Rzuciłam mu zaniepokojone spojrzenie, jednak mama z uśmiechem chwyciła moją dłoń.
- Daj im porozmawiać w cztery oczy. - szepnęła, gdy oprowadzałam ich wzrokiem. - Mają jeden cel. Twoje bezpieczeństwo.
- Ironia losu, ale dzięki tej sytuacji, wszystko wydaje się być łatwiejsze. Spędziłam dużo czasu z Raquel, co ostatnio miało miejsce, gdy byłyśmy dziećmi, a co najważniejsze ... tata jakoś dogaduje się z Saulem.
- Czyli zamieszkaliście razem? - z uśmiechem założyła kosmyk moich włosów za ucho.
- I to niedaleko was. - zaśmiałam się. - Na sąsiedniej ulicy.
- Obiecuję nie być wścibską teściową, która we wszystko się miesza i wpada z niezapowiedzianą wizytą. - uniosła zabawnie dłoń, niczym przysięgający żołnierz. - Ale mogę pomóc w aranżacji? - jej oczy wręcz zabłysły z podekscytowania.
- Mamo, a dlaczego jeszcze nie zaczęłam o tym myśleć? - spojrzałam na nią uważnie. - Czekałam na Ciebie.
- Mój kwiatuszek! - pisnęła obejmując mnie mocno.

*

* Saul

- Masz jakieś podejrzenia? - spytał Emilio Butragueño, wpatrzony na widok za oknem. Aktualnie przebywaliśmy w jego gabinecie, pełnym pucharów oraz zdjęć z największych sportowych sukcesów. Ten ogrom był przytłaczający, jednak wszystko to było gustownie poukładane. Najważniejszym punktem tego pomieszczenia, były dwie wielkie fotografie na ścianie, na przeciwko biurka. Na jednej, Emilio w towarzystwie swojej żony Sonii, wychodzący z kościoła. Dzień ich ślubu. A druga fotografia? Czwórka dzieci, objętych i uśmiechających się szeroko do obiektywu. Doskonale wiedziałem, którą dziewczynką była Leire. Te iskierki w oczach poznałbym na końcu świata.
- Nie mam pojęcia. - westchnąłem ocierając dłonią zmęczoną twarz. - Ale to na pewno nie mój ojciec.
- Nawet tak nie pomyślałem. - zaskoczony Emilio, odwrócił twarz w moją stronę.
- Mam wrażenie, że coś przeoczyłem. - westchnąłem ciężko. - Cały czas analizuje wszystko, zachowania ludzi wokół mnie, nie możliwe, aby ktoś kogo znam, posunąłby się do takiej rzeczy.
- A fani? Doskonale wiesz, jacy niektórzy potrafią być. - usiadł ciężko za biurkiem. - Ja w swoim życiu widziałem na prawdę wiele. Kopanie samochodów zawodników, wysyłanie pogróżek ich rodzinom ... to niepojęte że potrafili znaleźć ich prywatne numery. - pokręcił głową.
- To chodzi o mnie. Bo właśnie od tego się zaczęło. - spojrzałem stanowczo na Emilio. - Od naszych zdjęć w gazecie. W tym mój ojciec miał rację.
- Chciał wam tego wówczas zaoszczędzić. Jednak również nie wierzę, że to mógłby być on. Za dużo by stracił, gdyby to wyszło na jaw. - kiwnąłem głową na znak zgody. - Co powiedział policjant?
- Rozmawiałem z nim parę minut przez telefon. Sprawdził monitoring, jednak wygląda na to, że ten człowiek doskonale wiedział, gdzie się ustawić, aby nie być w pełni widocznym.
- I wybił szybę w centrum miasta. - zadumał się mężczyzna. - Więc, albo to skończony idiota, który do tej pory miał szczęście, albo doskonale wie, co robić, żeby nie zostać złapanym.
- Ja już nic nie wiem. - jęknąłem, wstając z krzesła. Zacząłem nerwowo przechadzać się po gabinecie. - Fernando prowadzi śledztwo na własną rękę, jednak nic podejrzanego nie znalazł. Ile możemy trzymać Leire pod kluczem? Już teraz źle to znosi.
- Masz rację. Jednak powinna być cały czas w czyimś towarzystwie. - westchnął. - Oczywiście powinniśmy być taktowni, bo w końcu wybuchnie.
- Niech mi pan obieca, że nie spuści z niej oczu, gdy nie będzie mnie obok. - spojrzałem na niego stanowczo.
- Jesteś w stanie obiecać mi to samo?
- Chociażby na własne życie.

*


* Leire

Jakiś czas później, wróciliśmy do domu. Byłam wykończona dzisiejszymi wydarzeniami, jak i tym, co się działo w ostatnich dniach. Jedyne o czym marzyłam, to prysznic, który zmyje ze mnie wszelkie trudny. Zostawiłam więc zamyślonego Saula w kuchni i udałam się na górę, do jedynej łazienki, która była gotowa. A raczej posiadała działający prysznic z ciepłą wodą.
Zrzuciłam z siebie ciuchy, po czym weszłam pod przyjemny strumień wody. Przymknęłam powieki, pozwalając aby ciepło spływało po mojej zmęczonej twarzy. Odchyliłam głowę, przeczesując mokre włosy. Wyciągnęłam dłoń po żel, jednak zamarłam, czując za sobą czyjąś obecność. Uśmiechnęłam się, zagryzając dolną wargę.
- Wiesz co pomyślałem, widząc po raz pierwszy ten obszerny prysznic? - wyszeptał Saul przy moim uchu. Dłonie ułożył na moich biodrach, przysuwając do siebie. Na plecach poczułam jego nagą klatę.
- Chyba się domyślam. - zaśmiałam się pod nosem.
- Musisz się rozluźnić kochanie. - pocałował z czułością moje nagie ramię, a następnie przeniósł usta na szyję. - Potrzebujesz tego, po ostatnim stresie. - jego dłonie wylądowały na moich spiętych ramionach, które zaczął rozmasowywać. Westchnęłam z przyjemności, przymykając powieki. Ucałował mój kark, a dłonie zsunął na łopatki.
- Gdzie nauczyłeś się tak masować?
- Improwizuję. - wyznał, na co obydwoje się zaśmialiśmy. - Po prostu się na tym skup. - dodał przesuwając dłonie na moje piersi, które objął i zaczął delikatnie pieścić. Zamruczałam z przyjemności, mocniej przytulając się do niego plecami. Tymczasem jedna z jego dłoni, powoli zaczęła się zsuwać co raz niżej i niżej. Wstrzymałam oddech i cała się spięłam, gdy dotarł do najczulszego miejsca na kobiecym ciele. Uchyliłam usta gdy zaczął poruszać swoim palcem. Mój oddech przyspieszył. Odchyliłam głowę, co wykorzystał i wpił się swoimi ustami w moje, przy okazji przyspieszając swoje poczynania, które zaczęły doprowadzać mnie do szaleństwa. Jęknęłam w jego wargi, a moim ciałem zatrząsł dreszcz ogromnej przyjemności. Niczym tonący chwytałam powietrze, patrząc nieprzytomnie w jego oczy.
Jednym pewnym ruchem odwrócił mnie do siebie przodem i lekko pchnął na kafelki. Namiętny pocałunek, którym mnie obdarzył, wręcz doprowadził do ugięcia się moich kolan. Wbiłam swoją dłoń w jego włosy, a drugą przytrzymałam jego ramienia, gdy niespodziewanie uniósł moją nogę. Z głuchym jękiem odchyliłam głowę, gdy poczułam go w sobie. Uniósł moje ciało, nie przestając swoich pchnięć. Miał rację, moje myśli kompletnie odleciały, a jedynie co zostało to ogromna przyjemność, jaką dzięki niemu zaznawałam. Chwilę później, wtulił się w moją szyję, mrucząc moje imię. Krzyk zamarł w moim gardle. Przymknęłam powieki, kompletnie zatracając się w tej chwili.
Jeszcze chwilę po tym, jak postawił mnie na równe nogi, staliśmy wtuleni w swoje ramiona, pozwalając, aby chłodna woda schładzała nasze rozgrzane ciała. Jedyne co czułam, to ogromną miłość do tego mężczyzny, szczęście i bezpieczeństwo. Wszystko inne nie miało znaczenia.

***

Uwierzcie bądź nie, ale zostało mi do napisania ... pół rozdziału? I niestety, ale będziemy musiały pożegnać się z Saulem i Leire. Ale spokojnie, jeszcze cztery razy pojawi się tutaj nowość :) Już teraz wiem, że trudno będzie mi się rozstać z tymi bohaterami, pomimo faktu, że sporadycznie pojawią się w historii o Natalii. Ale! Nie byłabym sobą, gdyby kolejny szalony pomysł nie wpadł mi do głowy. Miałam nawet opublikować prolog, ale na razie się wstrzymam :) Trudno mi chyba wziąć "rozwód" z Niguezem ^^ Ale gdybyście miały ochotę zobaczyć bohaterów -> seguro-que-volvera :)


8 komentarzy:

  1. Im bliżej poznajemy Raquel, tym bardziej zaczynam ją lubić. 😊 Widać, że mimo wszystko bardzo zależy jej na rodzeństwie i bardzo się o nich martwi. Chce dla nich, jak najlepiej i jest gotowa wiele poświęcić, aby nie stała się im żadna krzywda.
    Zamieszkała nawet z Leire, aby tylko nic się jej nie stało. Rzucając przy tym wszystkie swoje obowiązki. A jej docinki pod adresem sisotry, było po prostu przezabawne.😃
    Ogólnie cała rodzina Butragueño jest ze sobą bardzo zżyta i każdy zawsze stanie za sobą murem. To godne pochwały i naśladowania.
    Saul wrócił do Madrytu, zostając przywitany przez Leire iście po królewsku. Dziewczyna nie zważając na swoje problemy, przygotowała wspaniały obiad. Aby tylko sprawić przyjemność Saulowi. Oni są naprawdę cudowni i stanowią wprost idealną parę.
    Wcale się nie dziwię Saulowi, że ogromnie się zmartwił, słysząc o prześladowcy Leire... Na szczęście starał się zachować spokój i nie zaczął robić dziewczynie wyrzutów, że nie wiedział o niczym wcześniej.
    Wizyta w rodzinnym domu Leire, przebiegła tak, jak powinna. Rodzice w pełni zaakceptowali związek córki z piłkarzem i nie widzą żadnych przeciwwskazań, co do ich wspólnego życia. Pan Niguez powinien brać z nich przykład!
    Mam nadzieję, że ochrona Saula i taty Leire wystarczy, aby nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo. Liczę też, że ten znajomy policjant Raquel wpadnie na jakiś trop i ta farsa się, jak najszybciej zakończy.
    Aby Leire i Saul mogli w spokoju skupić na dużo przyjemniejszych sprawach, jak urządzenie ich wspólnego domu. Chociaż nawet teraz potrafią sobie poradzić... I odpowiednio się zrelaksować, odganiając od siebie pesymistyczne myśli. 😄😂
    Czekam na kolejny rodział z dużą niecierpliwością.
    Równicześnie, nie mogę uwierzyć, że zostało tylko cztery rozdziały do końca. 😥😨 Kiedyś to wszystko zleciało? Strasznie trudno będzie mi się z nimi rozstać, wprost sobie tego nie wyobrażam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Raquel rozwala system! Serio haha :D Ale każdy inaczej radzi sobie ze stresem, wiadomo :D A, że powiedziała Leire, żeby zrobiła Saulowi... Hihi ^^ Mądrze gada! :D
    Och, dobra, już nic więcej głupiego nie mówię. W sumie w całej tej nieprzyjemnej sytuacji wynika pozytyw, jakim jest to, że Leire zamieszkała z siostrą. Dzięki temu będą mogły spędzić więcej czasu ze sobą, co na pewno im się przyda :) Ale nie dziwię się Leire, że nie może znieść tego trzymania pod kloszem... Ileż można coś takiego wytrzymywać? Dlatego mam nadzieję, że ten chory psychopata wkrótce zostanie złapany i słono za to wszystko zapłaci.
    Wrócił Saul, a stęskniona Leire przywitała go obiadem w ich nowym domu <3 Pięknie! No, a on właśnie mógłby się kwiatami odwdzięczyć haha :D Dobrze się stało, że Leire zajęła czymś myśli, przynajmniej choć na chwilę oderwała się od tej całej sprawy, choć oczywiście nie ominęła jej szczera rozmowa z Saulem. Nie dziwię mu się, że tak się tym wszystkim zmartwił i że chce jak najszybciej dopaść tego psychola. Serio, co trzeba mieć w głowie, aby robić takie rzeczy? :/
    Wizyta w rodzinnym domu Leire! <3 Uwielbiam! I bardzo się cieszę, że rodzice bez problemu zaakceptowali ten związek :) I słowa pana Emilio, że czekał na ten widok od pięciu lat... <3 Widać, że ich rodzina jest ze sobą bardzo zżyta i stanie za sobą murem w każdej sytuacji, co bardzo mnie wzrusza. Oby pan Niguez też zmądrzał i wszystko będzie cacy ^^
    "- Niech mi pan obieca, że nie spuści z niej oczu, gdy nie będzie mnie obok. - spojrzałem na niego stanowczo.
    - Jesteś w stanie obiecać mi to samo?
    - Chociażby na własne życie." - ja się oficjalnie zakochałam w tym fragmencie! <333
    Ich uczucie jest cudowne i piękne. I widać, jak bardzo się kochają i że są w stanie zrobić absolutnie wszystko, aby chronić drugą osobę. Lubię to bardzo :)
    I końcówka... Ach, czy dla Leire istnieje lepszy sposób na odreagowanie stresu niż spędzenie czasu z Saulem hihi? ^^ No nie wydaje mi się :D I to z resztą w taki sposób! :D Także... :) Zasłużyli na te chwile relaksu i błogości we dwoje, a co! :D
    Ej... Jak to koniec? Ja nie chcę! :D
    <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze tylko cztery rozdziały? Ciężko w to uwierzyć 😮
    Saul wrócił! Muszę napisać...W końcu! Najbardziej podoba mi się gdy ta dwójka jest razem!
    Leire już teraz zachowuje się jak kochająca żona ☺ obiadek, czeka na powrót ukochanego w spartanskich warunkach haha ta to jest dopiero zacmkochana, pomimo tego, że ma teraz na głowie większe trudności, to potrafiła w tym wszystkim znaleźć czas na przywitanie Saula 🤗
    Saul dostał takie super powitanie, ale trochę się popsuło, kiedy dowiedział się co przeżywa jego Leire. Kurczę jemu też nie jest z tym łatwo, ponieważ ma świadomość że jakiś psychol uwziął się na jego dziewczynę. Pewnie ma ochotę udusić tego debila. W ogóle muszę przyznać, że Saul jest porządny i wziął trochę sprawy w swoje ręce. Postanowił podzielić się tym problemem z przyezlymi tesciami, których nie koniecznie lubi. Jeszcze jak dogadywał się z panem Botragueno (idk jak to się pisze 😂). Wydoroslal nam chłopak 😍
    Powiem tak cała rodzina Leire jest przezabawna. Każdy członek rozbraja. I Nati i Raquel. Jednak moje serce zdobyła pani mama z pytaniem czy może pomóc przy aranżacji hahahah mistrzyni!
    Czekam na twoje inne opowieści i czekam na ciąg dalszy tej historii. W ogóle będę czytać wszystko co wymyslisz więc hahahaha. Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też bardzo polubiłam Raquel. Jest zupełnie inna niż jej siostry, bezpardonowa, pewna siebie i totalnie rozwala system. Doskonale wie, czego chce i nie pitoli się w tańcu. Dobrze, że teraz wspiera Leirę, bo dziewczyna potrzebuje obok kogoś stanowczego, kogoś kto powie, że tak ma być i koniec. Bo sama z siebie, to by nigdy na policję nie poszła.
    I choć rozumiem Leirę jeśli chodzi o nieustanną ochronę, to jednak w tym momencie jej bezpieczeństwo jest najważniejsze. Dopóki nie znajdzie się odpowiedzialny za wandalizm, to ktoś musi mieć oko na kobietę. Tak na wszelki wypadek, bo nigdy nie wiadomo, co takiemu psychopacie wpadnie do głowy.
    Ogólnie nie dziwię się, że Saul panikuje. Kto by nie panikował. W końcu chodzi o miłość jego życia, najważniejszą osobę pod słońcem itp. Obawiam się, że jak już dowiedzą się, kto odpowiada za te ataki, to Saul mu może łeb ukręcić. Już teraz jest bojowo nastrojony.
    Bardzo, bardzo się cieszę, że rodzice Leiry bez problemu zaakceptowali partnera córka. Jeszcze brakowało, by zaczęli narzekać. A tak, to młoda para może liczyć na całkowite wsparcie przynajmniej ze strony jednych rodziców. Liczę, że i ojciec Saula z czasem przekona się do wybranki syna. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.
    Leira chyba może spać spokojnie, skoro nad jej bezpieczeństwem czuwa tylu odważnych mężczyzn. Ojciec, ukochany, coś czuję, że niedługo może włączyć się brat… Włos jej z głowy nie spadnie i tego jestem pewna.
    Ale strasznie ciekawi mnie, kto jest tajemniczym napastnikiem. Niewątpliwie jest to ktoś sprytny, nie działa spontanicznie, wszystko ma przemyślane. I mam wrażenie, że zna Saula i Leirę bliżej. Tylko problem w tym, że nikt nie przychodzi mi do głowy. Kompletnie nikt.
    Ode mnie na dzisiaj to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  5. Saulito i pan Emilio zajmą się sprawą i dorwą tego gnojka. :D Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. to takie urocze, jak Saul stara się zrobić wszystko, by Leire mogła być bezpieczna, podczas gdy jeszcze niedawno skakali sobie tak do gardeł, haha. Są tak wspaniałym związkiem, że ja życzę sobie, aby w moim zycou tez pojawił się taki kochający i opiekuńczy Saul, który na swoje życie obiecałby się o mnie zatroszczyć, ahahha. Jednak, pewnie tylko Leire miała takiego farta w życiu 😂 Ojciec Leire i jej mama, to moje ulubione postacie, ale parsklam śmiechem, kiedy jej matka wzruszyła się na myśl o dziecku, mimo że żadnego nie było, a ja nie powinnam się śmiać, bo bądź co bądź, był to dość poważny moment ;D
    Jestem cholernie ciekawa kim jest ta okropna osoba, która pogrywa sobie z wszystkimi i faceci maja racje. Albo ma wielkiego farta, ze nikt jej jeszcze nie złapał, albo planowała już wszystko wcześniej i prawdopodobnie nic jej nie zaskoczy (mowie prawdopodobnie, bo będąc fanką kryminału, wiem jak ta pewność potrafi zwieść).
    Racja, Leire powinna już dawno zgłosić to na policję, a nie zarażać siebie i w sumie to tez Raquel, która zamiast wystraszyć tą osobę, mogła ją zdenerwować i niewiadomo co by się jeszcze stało. Ważne jest tez pytanie czy ona chce tylko nastraszyć Leire, czy może ma wobec niej jakieś plany, o których w sumie nie cię myśleć....
    No, ale jestem pewna, że za razem pan Emilio, jak i Saul nie pozwolą na to. Boje się tylko, że Saulowi może się coś stać, jeśli zbyt bardzo wczuje się w role ochroniarza i przeceni swoje możliwości...
    Ale nie będę krakać!! Czekam po prostu na więcej i nie wiem jak ja przeżyje koniec tego opowoadania... :(
    pssssst, brzydka reklama :(( bo zapraszam tez do mnie 😂❤️ wstawiłam wczoraj nowy rozdział :)
    Buziaki i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wybacz za prawdopodobne błędy, ale autokorekta jest okropna... ;-;

      Usuń