Moskwa, 1 lipca 2018.
* Leire
Nienawidziłam tego uczucia. Uczucia wiszącej w powietrzu katastrofy. Uczucia poddenerwowania. Kobieca intuicja? Też mi coś! Odkąd postawiłam pierwszy krok w stolicy Rosji, nie mogłam się rozluźnić. Nie mogłam w pełni się cieszyć widokiem Marii i dzieciaków. Widokiem Alexa. Całej rodziny Nacho, którą traktowałam jak własną.
A na widok własnego brata ... ledwo się pojawił, a już mnie zdenerwował! Zawsze był podejrzliwy i fanatycznie opiekuńczy, ale w tym momencie przeszedł samego siebie! Przytulił mnie tak mocno, że prawie połamał wszystkie kości. A potem nie dopuścił do głosu, zadając tysiąc pytań na minutę! Jak się czuję? Czy wszystko w porządku? Czy nikt mi się nie naprzykrzał? Czy nie zrobił mi przykrości? No zwariował totalnie!
- Emilio! Dość! - przerwałam mu zirytowana. - Jestem cała i zdrowa! O co Ci tak na prawdę chodzi? - założyłam ręce na piersi, mierząc go podejrzliwym wzrokiem.
- Boże, nawet nie można być idealnym bratem. A potem macie pretensje, że mam was gdzieś. - mruknął, po czym posadził sobie Nacho Juniora na barkach i ruszył w stronę stadionu. Ja i tak się dowiem, co on kombinuje!
- Idziesz, Leire? - głos Maite, siostry Nacho i Alexa, wyrwał mnie z podejrzliwych myśli. Z uśmiechem chwyciłam za drugą dłoń małej Alejandry.
Pół godziny później, zajęliśmy swoje miejsca na stadionie. Wokół było więcej rodzin hiszpańskich zawodników, niż podczas meczów grupowych. Kilka miejsc dalej dostrzegłam rodzinę i przyjaciół Saula. Moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem jego brata. Uśmiechnął się lekko, jednak ten gest był niepewny, jakby sztuczny.
Widowisko się rozpoczęło. Znów poczułam rozczarowanie widząc brak Saula w wyjściowej jedenastce. Julen Lopetegui by do tego nie dopuścił.
- GOOOOOOOL!!! - wrzasnęły trybuny w dwunastej minucie. Widząc szalejącego Sergio, chłopcy z piskiem radości skandowali "TATA STRZELIŁ GOLA!". Sumienie nie pozwoliło nam wyprowadzać ich z błędu i tłumaczyć, że to gol samobójczy.
Hierro, z powodu braku doświadczenia oraz rzucenia na głęboką wodę, wolał, aby drużyna grała zachowawczo. Jednak moje oczy aż bolały widząc Asensio, który zanim dobrze się rozpędził, musiał się zatrzymywać i wracać. Przez tą taktykę tracił cały swój potencjał!
- Zaklepią się na śmierć. - mruknął Alex obgryzając paznokcie. - Tiki Taka lata świetności ma już za sobą!
- Jeśli to nudne klepanie można nazwać Tiki Taką. - mruknęłam.
- Brakuje im trenera, Leire. Brakuje Julena. - westchnął nie odrywając zdenerwowanego wzroku od boiska.
W czterdziestej minucie Pique niefortunnie odbił piłkę ręką, skutkiem czego Rosjanie wyrównali po rzucie karnym. Nasi rywale nie grali niczego spektakularnego, wręcz stali w miejscu, jednak nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Sami strzelaliśmy sobie w stopy!
Saul na boisko nie wszedł. Hierro znów postawił na obydwóch napastników, co było idiotycznym pomysłem. To w środku pola potrzebowaliśmy błysku, rozruszania gry. Tym bardziej, że Isco, który był najlepszym zawodnikiem, zaczął sunąć nogę za nogą, co jakiś czas próbując ostatkami sił coś wskórać.
Karne to najgorszy z możliwych scenariuszy, bo były kompletną loterią. Zresztą, nawet będąc obiektywną trzęsłam się z nerwów, a co dopiero teraz? Wręcz czułam mdłości! Wtuliłam się w ramię Alexa i spoglądałam na to wszystko jednym okiem. Czułam, że będzie źle.
I niestety, nie pomyliłam się. Strzał Koke został obroniony. Kompletnie załamany wrócił do kolegów. A nasza ostatnia nadzieja zgasła, wraz z obronionym strzałem Yago. Rosjanie oszaleli z radości, a my? Zszokowali spoglądaliśmy po sobie, nie wiedząc co powiedzieć.
- Co się stało mamo? Wyglaliśmy? - zapytał zdezorientowany Marco, patrząc z nadzieją na Pilar. Ta wzięła go na ręce i zaczęła coś tłumaczyć. Łzy napłynęły mi do oczu na ten widok. To nie tak miało być ...
Ze smutkiem obserwowałam piłkarzy, którzy ze łzami w oczach pocieszali się nawzajem. Saul kucał przed totalnie załamanym Koke i coś mu tłumaczył. Te widoki zawsze łamały moje serce. Ale to, co najbardziej rzucało się w oczy, to ich jedność. Jeden wspierał drugiego, mimo że sam był zdruzgotany.
Jakiś czas potem pozwolono nam zejść do tunelu i zaczekać na piłkarzy. Usiadłam z Nano na kolanach i bujałam jego śpiące ciałko. Zaschnięte łezki na jego policzkach sprawiały mi większy ból, niż cała ta przegrana.
- Daj mi go. - szept Sergio wyrwał mnie z rozmyśleń. Uśmiechnęłam się do niego smutno i podałam syna. Nie chciałam nic mówić, bo słowa w tym momencie były zbędne. Ucałowałam jedynie jego policzek i poklepałam lekko po ramieniu. Wiedział co czułam i co chciałam mu przekazać.
Chwilę później z szatni wyszedł Saul ze spuszczoną głową. Błyskawicznie podeszła do niego Bea, przytulając, i dziękując za wsparcie dla Koke. Poczułam cholerną zazdrość, ponieważ ja nie mogłam tego zrobić. Mimo, że moje serce wręcz krwawiło i wyrywało się do niego!
Rozejrzał się niepewnie wokół, jakby kogoś szukał.
"To jest proste, ale dla takich uparciuchów jak wy, którzy sami rzucają sobie kłody pod nogi, robi się skomplikowane. Pomyśl chociaż raz o sobie Leire, nie o innych."
* Leire
Nienawidziłam tego uczucia. Uczucia wiszącej w powietrzu katastrofy. Uczucia poddenerwowania. Kobieca intuicja? Też mi coś! Odkąd postawiłam pierwszy krok w stolicy Rosji, nie mogłam się rozluźnić. Nie mogłam w pełni się cieszyć widokiem Marii i dzieciaków. Widokiem Alexa. Całej rodziny Nacho, którą traktowałam jak własną.
A na widok własnego brata ... ledwo się pojawił, a już mnie zdenerwował! Zawsze był podejrzliwy i fanatycznie opiekuńczy, ale w tym momencie przeszedł samego siebie! Przytulił mnie tak mocno, że prawie połamał wszystkie kości. A potem nie dopuścił do głosu, zadając tysiąc pytań na minutę! Jak się czuję? Czy wszystko w porządku? Czy nikt mi się nie naprzykrzał? Czy nie zrobił mi przykrości? No zwariował totalnie!
- Emilio! Dość! - przerwałam mu zirytowana. - Jestem cała i zdrowa! O co Ci tak na prawdę chodzi? - założyłam ręce na piersi, mierząc go podejrzliwym wzrokiem.
- Boże, nawet nie można być idealnym bratem. A potem macie pretensje, że mam was gdzieś. - mruknął, po czym posadził sobie Nacho Juniora na barkach i ruszył w stronę stadionu. Ja i tak się dowiem, co on kombinuje!
- Idziesz, Leire? - głos Maite, siostry Nacho i Alexa, wyrwał mnie z podejrzliwych myśli. Z uśmiechem chwyciłam za drugą dłoń małej Alejandry.
Pół godziny później, zajęliśmy swoje miejsca na stadionie. Wokół było więcej rodzin hiszpańskich zawodników, niż podczas meczów grupowych. Kilka miejsc dalej dostrzegłam rodzinę i przyjaciół Saula. Moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem jego brata. Uśmiechnął się lekko, jednak ten gest był niepewny, jakby sztuczny.
Widowisko się rozpoczęło. Znów poczułam rozczarowanie widząc brak Saula w wyjściowej jedenastce. Julen Lopetegui by do tego nie dopuścił.
- GOOOOOOOL!!! - wrzasnęły trybuny w dwunastej minucie. Widząc szalejącego Sergio, chłopcy z piskiem radości skandowali "TATA STRZELIŁ GOLA!". Sumienie nie pozwoliło nam wyprowadzać ich z błędu i tłumaczyć, że to gol samobójczy.
Hierro, z powodu braku doświadczenia oraz rzucenia na głęboką wodę, wolał, aby drużyna grała zachowawczo. Jednak moje oczy aż bolały widząc Asensio, który zanim dobrze się rozpędził, musiał się zatrzymywać i wracać. Przez tą taktykę tracił cały swój potencjał!
- Zaklepią się na śmierć. - mruknął Alex obgryzając paznokcie. - Tiki Taka lata świetności ma już za sobą!
- Jeśli to nudne klepanie można nazwać Tiki Taką. - mruknęłam.
- Brakuje im trenera, Leire. Brakuje Julena. - westchnął nie odrywając zdenerwowanego wzroku od boiska.
W czterdziestej minucie Pique niefortunnie odbił piłkę ręką, skutkiem czego Rosjanie wyrównali po rzucie karnym. Nasi rywale nie grali niczego spektakularnego, wręcz stali w miejscu, jednak nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Sami strzelaliśmy sobie w stopy!
Saul na boisko nie wszedł. Hierro znów postawił na obydwóch napastników, co było idiotycznym pomysłem. To w środku pola potrzebowaliśmy błysku, rozruszania gry. Tym bardziej, że Isco, który był najlepszym zawodnikiem, zaczął sunąć nogę za nogą, co jakiś czas próbując ostatkami sił coś wskórać.
Karne to najgorszy z możliwych scenariuszy, bo były kompletną loterią. Zresztą, nawet będąc obiektywną trzęsłam się z nerwów, a co dopiero teraz? Wręcz czułam mdłości! Wtuliłam się w ramię Alexa i spoglądałam na to wszystko jednym okiem. Czułam, że będzie źle.
I niestety, nie pomyliłam się. Strzał Koke został obroniony. Kompletnie załamany wrócił do kolegów. A nasza ostatnia nadzieja zgasła, wraz z obronionym strzałem Yago. Rosjanie oszaleli z radości, a my? Zszokowali spoglądaliśmy po sobie, nie wiedząc co powiedzieć.
- Co się stało mamo? Wyglaliśmy? - zapytał zdezorientowany Marco, patrząc z nadzieją na Pilar. Ta wzięła go na ręce i zaczęła coś tłumaczyć. Łzy napłynęły mi do oczu na ten widok. To nie tak miało być ...
Ze smutkiem obserwowałam piłkarzy, którzy ze łzami w oczach pocieszali się nawzajem. Saul kucał przed totalnie załamanym Koke i coś mu tłumaczył. Te widoki zawsze łamały moje serce. Ale to, co najbardziej rzucało się w oczy, to ich jedność. Jeden wspierał drugiego, mimo że sam był zdruzgotany.
Jakiś czas potem pozwolono nam zejść do tunelu i zaczekać na piłkarzy. Usiadłam z Nano na kolanach i bujałam jego śpiące ciałko. Zaschnięte łezki na jego policzkach sprawiały mi większy ból, niż cała ta przegrana.
- Daj mi go. - szept Sergio wyrwał mnie z rozmyśleń. Uśmiechnęłam się do niego smutno i podałam syna. Nie chciałam nic mówić, bo słowa w tym momencie były zbędne. Ucałowałam jedynie jego policzek i poklepałam lekko po ramieniu. Wiedział co czułam i co chciałam mu przekazać.
Chwilę później z szatni wyszedł Saul ze spuszczoną głową. Błyskawicznie podeszła do niego Bea, przytulając, i dziękując za wsparcie dla Koke. Poczułam cholerną zazdrość, ponieważ ja nie mogłam tego zrobić. Mimo, że moje serce wręcz krwawiło i wyrywało się do niego!
Rozejrzał się niepewnie wokół, jakby kogoś szukał.
"To jest proste, ale dla takich uparciuchów jak wy, którzy sami rzucają sobie kłody pod nogi, robi się skomplikowane. Pomyśl chociaż raz o sobie Leire, nie o innych."
"Myślisz, że gdybym nie pałał do Ciebie sympatią, to skończyłbym ze złamanym żebrem?"
"Gdyby Cię nienawidził, to nie chciałby się z Tobą widzieć."
"Byłbym wtedy przy Tobie, gdybyś dała mi na to szansę."
"A czy chociaż raz wzięłaś pod uwagę to, że to może właśnie z Tobą byłby w pełni szczęśliwy?"
" ... pomyśl chociaż raz o sobie Leire ..."
Pod wpływem emocji, oderwałam się od ściany, o którą stałam oparta i szybkim krokiem ruszyłam w ślad za Saulem, który zniknął w bocznym korytarzu. Jeśli teraz tego nie zrobię, to nie zrobię tego nigdy!
- Saul! - zawołałam, jednak w tym gwarze nie mógł mnie usłyszeć. Przeciskałam się pomiędzy ludźmi i drugi raz uchyliłam usta, aby krzyknąć, lecz... głos ugrzązł mi w gardle, a ciało automatycznie się zatrzymało. Moje ręce opadły, a w sercu poczułam przeraźliwy ból. Ktoś trącił mnie mocno ramieniem, jednak nawet nie zareagowałam. Jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w dobijający widok przede mną. W Yaizę ... wtuloną w Saula.
Zrobiłam krok w tył, czując bezlitosne, napływające do moich oczu łzy. W tym samym czasie głowa Saula się podniosła, a jego spojrzenie skrzyżowało się z moim. Za późno, aby uciec niespostrzeżenie. Pociągnęłam nosem i z bólem w sercu się wycofałam. Z tego miejsca i z jego życia. Ostatecznie.
"Życzę szczęścia z Roberto."
***
* Saul
Ból. Rozczarowanie. Bezradność. Krążące po głowie pytanie "co teraz?". Wszystko skumulowało się w jedność. To było coś innego, niż przegrany finał Ligi Mistrzów. Tam dałem z siebie wszystko, tu nie miałem na to szansy. Dusiłem w sobie wściekłość i rozczarowanie. Gdybym tylko ugryzł się w język i nie powiedział podczas wywiadów, że zwolnienie Julena było błędem. Podświadomie zdawałem sobie sprawę, że to był powód braku szans dla mnie. Znów czyjaś duma była ważniejsza od nas. Od piłkarzy. Od jedności drużyny. Od naszego dobra. Bo to przecież o nas chodziło!
Starałem się jak mogłem, aby pocieszyć kolegów. Pocieszyć Koke, który zszokowany i zdruzgotany siedział na murawie. Spotkało go najgorsze, co może spotkać piłkarza. Wiedziałem, że wyrzuty sumienia będą go gryzły przez dłuższy czas. Ale karne były loterią, tu nie były potrzebne umiejętności, a jedynie szczęście. Nasza porażka nie była winą obronionych strzałów Koke i Yago. Przegraliśmy to spotkanie wcześniej, w naszych głowach.
W szatni panowała grobowa cisza, nikt z nas nie wiedział co powiedzieć. Dlatego z ulgą stamtąd wyszedłem.
- Saul. - przede mną zmaterializowała się Beatriz. Objęła moją szyję i mocno przytuliła. - Dziękuję, że się nim zająłeś. To wiele dla mnie, dla nas, znaczy.
- Koke jest silny. - uśmiechnąłem się niemrawo.
- Jesteś wspaniałym przyjacielem. - ucałowała mój policzek. - Tak mi przykro. To niesprawiedliwe, że ...
- Teraz to już przeszłość. - wzruszyłem niedbale ramionami. - Po powrocie do Hiszpanii usiądziemy i opijemy nasze smutki. O ile pozwolisz swojemu mężowi.
- O ile będę mogła wziąć w tym udział. - zaśmiała się, mimo że nie było w tym ani krzty radości. Ostatni raz ją przytuliłem i rozejrzałem po obszernym korytarzu.
Wszyscy tonęli w objęciach swoich rodzin. Zapłakane dzieci, smutne żony i dziewczyny, próbujące pocieszyć swoich życiowych partnerów. Przechodziłem właśnie obok Sergio i jego rodziny zaskoczony brakiem Leire. Do tej pory zawsze widziałem ją w ich pobliżu. Wzrokiem omiotłem tłum czując jak poddenerwowanie ogarnia moje ciało. Gdzie ona jest?
- Saul! - głos brata oderwał mnie od poszukiwań. Szybkim krokiem podszedłem do Aarona, który mocno mnie objął. - Musisz o czymś wiedzieć, zanim ... - nie dokończył ponieważ nad jego ramieniem dostrzegłem ... Yaizę. - Jest tu ...
- Co ona tu robi? - spytałem zdezorientowany.
- Cóż, to niespodzianka naszego brata. - mruknął.
Niepewnym krokiem podszedłem bliżej grupy moich znajomych, nie odrywając zszokowanego wzroku od Yaizy. Stała razem z Jonym i moją bratową, rozglądając się wokół nerwowo. Znałem ją doskonale, nie czuła się komfortowo. Więc, dlaczego?
- Yaiza?
- Saul, tak mi przykro. - szepnęła, po czym podeszła do mnie i objęła. Zdezorientowany oddałem gest nadal nie rozumiejąc, co się tu wyprawia. Przecież ze mną zerwała, prosiła, abym dał jej spokój! Co się zmieniło?
- Co tu robisz? - wyszeptałem do jej ucha.
- Przyjechałam z Jonym i Camillą. Miałam być tylko na meczu, ale ... gdy zobaczyłam Cię takiego przygnębionego ... wiem jakie to było dla Ciebie ważne.
- Ale ...
- To nic nie zmienia, Saul. Jednak, od tak nie przestaniesz być dla mnie ważny i ... - więcej nie słyszałem. Uniosłem głowę, a świat przestał dla mnie istnieć. Dostrzegłem Leire stojącą kilka metrów ode mnie z bólem wypisanym na twarzy. Po jej policzku spłynęła łza. Zrobiła krok w tył, a ja automatycznie puściłem Yaizę. Opanowała mnie panika.
- Nie ... - wyszeptałem.
- Co? - spojrzała na mnie zdezorientowana Yaiza.
"Ona mnie nienawidzi!"
"Bo ją odrzucasz za każdym razem!"
- Cholera jasna. - jęknąłem chowając twarz w dłoniach.
***
* Leire
Przedzierałam się pomiędzy tłumem ludzi, wprost do wyjścia. Ból serca wprost odbierał mi możliwość oddychania. Dusiłam się. Potrzebowałam natychmiast świeżego powietrza! Ktoś mnie wołał, ale nie miałam ochoty pokazywać się światu w tym stanie. Musiałam najpierw dojść do siebie.
- Leire! - poczułam mocne szarpnięcie. - Wołam Cię jak ostatni kretyn, a Ty ... co się stało?! - twarz Emilio, po zobaczeniu mojej, natychmiastowo zbladła.
- Nic, daj mi spokój! - próbowałam się wyrwać. Jednak na nic się to zdało. Silne ramiona objęły moją sylwetkę i przycisnęły do twardego męskiego torsu.
- Już, spokojnie ... - wyszeptał głaszcząc mnie po włosach. Przestałam się wyrywać i zastanawiać nad jego dziwnym zachowaniem. Wtuliłam się w niego ufnie, niczym mała bezbronna dziewczynka, pociągając nosem. - Oddychaj powoli. Nie chce znów przez to przechodzić ... - uśmiechnęłam się smutno na wspomnienie z dzieciństwa, gdy z powodu płaczu nie mogłam złapać oddechu, a spanikowany Emilio wrzeszczał, że umieram.
- Tata Ci wytłumaczył co masz robić. - mruknęłam.
- Wolałbym uniknąć widoku Twojej sinej twarzy. W sumie tego widoku też wolałbym uniknąć. - otarł kciukami łzy z moich policzków. - Ukręcę mu łeb. - syknął.
- Co? Komu? - spytałam zdezorientowana.
- Męska sprawa. - wzruszył ramionami. - Chodźmy stąd. - objął mnie ramieniem. - Stawiam Ci dużą kawę i wielkie ciacho.
- Uderzyłeś się w głowę? - zerknęłam na niego podejrzliwie. - Bo chyba mi nie powiesz, że umierasz?!
- Jeszcze trochę się ze mną pomęczysz. Po za tym, mam do załatwienia dość ważną sprawę ...
***
Krasnodar, 2 lipca 2018.
* Saul
Ostatnie pakowanie, wyjazd na lotnisko, oczekiwanie na lot ... stałem z boku zastanawiając się, kiedy to wszystko minęło. Miesiąc to sporo czasu, a jednak miałem wrażenie, jakbym to wczoraj pierwszy raz stanął stopą na rosyjskiej ziemi. Przygoda z Mundialem dobiegła końca, o ile przygodą można było to nazwać. Dałem sobie jednak słowo, że za cztery lata będzie inaczej. Nie poddam się tak łatwo ...
Jednak co innego nie dawało mi spokoju. Od wczorajszego wieczora nie mogłem znaleźć sobie miejsca, nie mogłem spać ... cały czas przed oczami miałem twarz Leire, pełną bólu na mój widok z Yaizą. Nic już nie rozumiałem. Straciłem całkowitą kontrolę nad tym wszystkim. Była z innym, a jednak czuła coś do mnie? Iskierka nadziei pojawiła się w moim sercu. Gdybym tylko miał pewność!
- Niguez. - poczułem mocne uderzenie w plecy. Przymknąłem powieki i odetchnąłem ciężko. Emilio Butragueño. Zacisnąłem dłoń na uchwycie mojej walizki i powoli się odwróciłem. - Musimy pogadać. Natychmiast.
- Lecę w podskokach. - prychnąłem.
- Dla mojej przyjemności możesz nawet odtańczyć Macarenę na środku lotniska, ale najpierw musisz coś zobaczyć. Chodzi o Leire. - spojrzał na mnie ze stanowczością w oczach. Poczułem zimny dreszcz na plecach. Emilio mówił do mnie bez zbędnej ironii, z dziwnym wyrazem twarzy ...
- Coś się stało? - przeraziłem się.
- Czyli jednak Ci na niej zależy. - mruknął, po czym gestem głowy pokazał, abym za nim szedł. Nie poznawałem tego kretyna. Coś się musiało stać, inaczej nie rozmawiałby ze mną tak ... normalnie? Bez zastanowienia poszedłem za nim. Musiałem natychmiast się dowiedzieć, o co chodzi. - Powinienem Ci najpierw ukręcić łeb, za to, że wylała przez Ciebie tyle łez.
- Słucham?
- Nie udawaj idioty Niguez. - syknął. - Co ja mówię, Ty jesteś idiotą! Ile jeszcze chcesz udawać, że moja siostra nic dla Ciebie nie znaczy? Pchasz ją w ramiona faceta, którego nie kocha!
- Widziałem ich razem, nie wyglądała na ... zresztą! Od kiedy interesuje Cię moje życie i moje decyzje? - zdenerwowałem się. Komu jak komu, ale jemu tłumaczyć się nie będę!
- Od kiedy dotyczy to mojej siostry. Nie jestem dumny z tego co zrobiłem, ale ... - wyciągnął zza paska jakiś zeszyt, a może dziennik? - ... byłem u niej w mieszkaniu, miałem zabrać ważne papiery i przez przypadek znalazłem to. Nie masz siostry, więc nie zrozumiesz, ale bracia lubią czytać ich zapiski, czy pamiętniki. I nie powiem, ale podniosło mi to ciśnienie.
- Co to jest? - zmarszczyłem czoło.
- Powiedzmy, że Leire zawsze miała ... jak to ojciec mówi? Ach tak! Wrażliwą duszę. - westchnął szukając czegoś pomiędzy zapiskami. - "Zawsze wiedziałam, że są inne, które bardziej zasługują na Ciebie. Kiedyś przysięgłam, że nie wezmę do siebie tego, jeśli ułożysz sobie życie z jedną z nich. Chociażby dla tego widoku ... widoku Ciebie szczęśliwego." - zaczął czytać, a moje oczy robiły się co raz bardziej szersze. - "Zawsze wiedziałam, że kiedyś pokochasz kogoś innego. Kogoś kto nie pokocha Cię tak, jak Ja. Bo mój drogi, Ja ciągle jestem w Tobie zakochana. Ale Ty już jesteś szczęśliwy, prawda?"
- To ... - zająknąłem się.
- To nie o Tobie? - prychnął. - Więc słuchaj dalej. - przekartkował na pierwsze strony. - "To, co sprawia, że cię uwielbiam, to cały Ty. To tak nierealne, ale sprawiło że zakochałam się w Tobie ... Saul".
- Ale przecież jest z nim. - przeczesałem nerwowo włosy. Głowa zaczęła mi pulsować z nadmiaru wiadomości. Leire mnie kocha. Cały czas mnie kochała! Zrobiła to, bo mnie kochała!
- Ty jednak jesteś idiotą. - zaśmiał się ironicznie. - Rusz głową! Chce z nim być, żeby spróbować zapomnieć o Tobie! Upokarza mnie fakt, że jestem Twoim szpiegiem, ale podsłuchałem jej rozmowę z Roberto. Ma mu dać ostateczną odpowiedź jutro.
- Dlaczego to robisz? - nie rozumiałem. - Przecież mnie nienawidzisz.
- To nic nie zmienia pomiędzy nami. Dalej nie pałam do Ciebie sympatią. - wywrócił oczami. - Ale nie jestem aż takim egoistą, aby stać na drodze do szczęścia własnej siostrze. Cóż, gustu to ona nie ma, ale skoro Cię kocha ... - zmierzył moją sylwetkę krytycznym wzrokiem. - Jakoś przełknę tę gorycz. Ale jeszcze jedna jej łza, a ukręcę Ci łeb Niguez. I wcale nie żartuje! - wcisnął mi dziennik Leire do rąk. - Masz cały lot z Rosji do Hiszpanii, aby przemyśleć co zrobić.
- Gdzie ona teraz jest?
- Prawdopodobnie gdzieś nad Szwajcarią. - wzruszył ramionami. - Ich samolot wyleciał ponad dwie godziny temu.
- Jeśli mi wybaczy ...
- Tak, tak ... zgadzam się być ojcem chrzestnym waszego dziecka. To będzie sama przyjemność. - wyszczerzył się bezczelnie.
- Po moim trupie. - warknąłem.
- Bez takich mi tutaj. - pogroził mi palcem. - Masz całe życie na to, aby mi udowodnić, że na nią zasługujesz.
***
Zdaję sobie sprawę z tego, że podczas czytania powyższego rozdziału chciałyście mnie kilka razy zabić, ale cóż ... każda historia musi targać emocjami swoich czytelników :) Publikuje niespodziewanie, znów szybko, ale to dlatego że mam zawalony tydzień i nie wiem czy udałoby mi się zrobić to w najbliższych dniach :) Zresztą, chciałyście aby coś "ruszyło", prawda?
Wspominałam wam ostatnio o nowej historii, prawda? Oszalałam i z prędkością światła napisałam prolog ... nie wiem co z tego wyjdzie, mam nadzieję że coś fajnego ^^ Dlatego chciałam się z wami podzielić tym "testerem" :
;(
Masz rację. Kilka razy podczas czytania, pojawiły się w mojej głowie mordercze myśli, ale na szczęście końcówka rozdziału, przynamniej trochę je uspokoiła.😂🤣 W dodatku wiadomość o prologu kolejnej historii, skutecznie mnie przekonała, abym się ich pozbyła. 😁 Ale skończyć w takim momencie? 😯Przecież ja tutaj zwariuję z ciekawości i niepewności.
OdpowiedzUsuńZacznę jednak od początku. Odpadnięcie Hiszpanii z turnieju. To dla każdego, kto wspierał ten kraj. Musiało być czymś szokującym i trudnym... A już w szczególności dla piłkarzy i ich bliskich.
Dobrze, że przynamniej wszyscy okazali sobie wzajemne wsparcie i byli razem w tym wyjątkowo trudnym momencie.
Ale, jak zawsze nie wszystko ułożyło się po mojej myśli. No, bo kto to miał pocieszać Saula po porażce? Oczywiście, że nie Yaiza! To miała być Leire! Już nawet się zebrała na odwagę, ale złośliwy los po raz kolejny, pomieszał jej szyki.
Yaiza pojawiła się niewiadomo skąd i nieświadomie narobiła ogromnego zamieszania.
Leire musiała poczuć się fatalnie, gdy zobaczyła ją przytuloną do Saula. Uznała zapewne, że to definitywny koniec. I straciła ostatnią szansę.
Ogromnie się boję jej decyzji, odnośnie dalszej relacji z Roberto. Jeśli jest ona dla niego poztywna, błagam niech Saul zdąży ją powstrzymać! Dość już tego ich wzajemnego się mijania i próby zagłuszania prawdziwych uczuć.
Pojawił się i zapowiadany ostatnio Emilio. Cóż ja mogę o nim powiedzieć?
Po prostu go uwielbiam! 😍
Owszem na początku, nie darzyłam go przesadną sympatią. Ze względu na jego częste niewłaściwe zachowania. Ale dziś, odkupił wszystkie swoje winy! W życiu bym nie podejrzewała, że to on przemówi Saulowi do rozsądku i uświadomi, że Leire nie jest jeszcze z Roberto. Nareszcie Niguez zrozumiał, że ona kocha jego i nikogo więcej.
Może nie pochwalam czytania pamiętnika Leire i jego "pożyczenia" przez Emilio. W końcu to jej jedna z najbardziej prywatnych rzeczy. Ale mu wybaczam. Zrobił to w dobrej wierze i na pewno zostanie mu to wybaczone.
Pokonał mur uprzedzeń i zrozumiał, że najważniejsze jest dobro jego siostry. Oby tylko się wszystko udało i Leire z Saulem nareszcie odnaleźli drogę do siebie.
Czekam na następny rodział z ogromną niecierpliwością. A teraz zabieram się za prolog czegoś nowego. 😊
Przepraszam bardzo, ale nic jeszcze nie ruszyło tylko dopiero pchneło Saula na start. Ruszy jak znajdzie Leire i zdąży przed jej spotkaniem z Roberto, bo jestem pewna, że po tym wszystkim będzie chciała wbrew samej sobie dać mu szansę 😕
OdpowiedzUsuńWszystko przez Yaize i przegrana Hiszpanów. Mogli pobyć trochę dłużej na tym mundialu haha. Na ale powroty byłych jak zwykle są spektakularne.
Współczuję Leire że musiała to wszystko oglądać. Pewnie peklo jej serce i jeszcze ona zdecydowała się pierwsza wykonać krok i kto wie może pogorszyłaby Saula, a tu taki widok 😿
Emillio rozwalił system. Jego gra kochającego brata od początku mi smierdziala i coś mi nie grało, ale koniec końców to on sprawił, że wszystko ponownie się zacznie. Ciekawe czy Leire ucieszy się że brat czytał jej pamiętnik XD ja bym się ostro wkurzyła ale w sumie to może uratować jej życie miłosne.
Kurczę...szkoda że teraz nie będziesz miała czasu bo przyzwyczaiłam się do tego szybkiego tempa 😁 no ale cierpliwie poczekam i teraz lecę na nowość 😎
N
Wreszcie Saul, brawo, dowiedziałeś się, ze cie kocha! Trochę ci to zajęło. Emilio spisał się na medal, czasem trzeba być ciekawskim bratem, bo się to najzwyczajniej w świecie przydaje ;D już miałam pisać smutki o tym, ze znów jest z Yaizą i kiedy Leire chciała zrobić krok i jak zwykle nie wyszło, ale... na częściej potem zrobiłaś co zrobiłaś i już nie jestem zła ;D teraz tylko czekam aż wreszcie n o r m a l n i e porozmawiają.
OdpowiedzUsuńczekam na next <3
Zabić Cię? E tam. Ja mam ochotę ozłocić Cię po tym rozdziale. Wszystko wyszłoby perfekcyjnie. A teraz nasze gołąbeczki spotkają się w Hiszpanii i w końcu będą razem - mam nadzieję XD
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Buziaki!;*
Czy czytając ten rozdział chciałam Cię zabić? Oczywiście, że chciałam. Jak mogłam nie chcieć, skoro przez ułamek sekundy byłam przekonana, że Yaiza przyjechała do Rosji, by wrócić do Saula. I przez ten ułamek sekundy chciałam zabić również ją. Ale na szczęście szybko okazało się, że kobieta jest w miarę normalna i tylko przyjechała go wspierać, co się ogólnie ceni. Tylko wybrała sobie zły moment, by się pojawić.
OdpowiedzUsuńNiestety Leira widziała Yaizę i Saula, i źle to odebrała. Ale tak naprawdę, to czy ktoś odebrałby to inaczej. W końcu ta dwójka była razem naprawdę długo i nikogo by specjalnie nie zdziwiło, gdyby do siebie wrócili.
Tylko, że tego nie zrobią! I każdy to wie, z wyjątkiem Leiry.
Trochę się boję tego, co może teraz zrobić dziewczyna. Najprawdopodobniej, po powrocie do Hiszpanii postanowi dać szansę Robertowi, przekonana, że z Saulem już nie ma szans. Więc jeśli piłkarz nie ruszy szybko czterech liter i nie dogoni Leiry, to będzie miał jedną wielką katastrofę.
Dobrze, że Emilo z nim pogadał. Może trochę brakuje mu do bycia rozsądnym, odpowiedzialnym facetem, ale bratem jest niewątpliwie niezłym. A przede wszystkim nie przeszkadza mu te, że Saul jest Niguezem, czyli teoretycznie wrogiem. Ale najważniejsze jest szczęście Leiry i tego się trzymajmy.
Tak poza tym, świetnie opisałaś uczucia po przegranym meczu z Rosją. Naprawdę dosłownie czułam się tak, jakbym tam była. I miałam łzy w oczach, mimo że normalnie jakoś specjalnie się nie interesuję piłką. Dzieci Ramosa, które nie do końca rozumiały, co się dzieje na boisku i po prostu kibicowały tacie…. No po prostu rozpływam się.
Ode mnie to tyle. Mam nadzieję, że Saul zdąży dotrzeć do Hiszpanii za nim Leira porozmawia z Robertem. W każdym raz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, a teraz idę skomentować prolog pod nowym opowiadaniem.
Pozdrawiam
Violin
Ja Cię nie chciałam zabijać haha :D No bo kto by później dalej publikował i pisał takie fantastyczne historie? No właśnie :D
OdpowiedzUsuńOch, ten mecz... Ja rozumiem wszystko, karne to faktycznie, niestety największa loteria z możliwych. Ja nadal, jak sobie włączam karne z finału Chelsea-Bayern (Tak wiem, KTOŚ by mi tego nie wybaczył) to drżę ze strachu, a co dopiero tutaj! :D Niestety Hiszpania odpadła i oznacza to dla nich koniec przygody na Mundialu. Smutno :(
Ech, widok załamanych dzieciaczków, smutnych żony, dziewczyn... To musiało być naprawdę przygnębiające :(
Bardzo szkoda, że Saul nie dostał szansy w ani jednym meczu, ale wszystko przed nim!
Ech... I kiedy już Leire zdobyła się na odwagę, kiedy chciała pobiec za Saulem zobaczyła go z Yaizą... Jej obecności kompletnie się nie spodziewałam! Ale na szczęście przyjechała tylko jako wsparcie. Ale i tak Leire zobaczyła ich razem i wysnuła własny scenariusz tych wydarzeń. Stwierdziła, że Saul do niej wrócił, no i masz :( A później Saul ją dostrzegł no i takie to wszystko smutne :(
Szczerze nie spodziewałam się takiego zachowania po Emilio, ale wielkie brawa dla niego! Szczęście siostry jest dla niego najważniejsze i dobrze, że dał Saulowi dziennik Leire do przeczytania (tak wiem, że to nieetyczne, ale sytuacja wymagała! :D).
Tak, Saul, Leire Cię kocha!!! Och, oby zdążył się z nią na czas zobaczyć! :D <3